Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
78. Ani grama


78 dzień przywitał mnie wagą bez zmian. Idealnie tyle samo, co było tydzień temu. W sobotę rano było już 64,6kg, a dziś ponownie 65,1kg. Trudno. Jedzeniowo w tym tygodniu było bardzo dobrze, ale wypiłam w sobotę wino różowe. Chodziło za mną długi czas. Było pyszne. W niedzielę podkradłam mężowi piwko ;)

Sport nadal nie jest moją domeną. Próbowałam we wtorek i znów trening dla początkujących powalił mnie i zakwasy wyeliminowały mnie na kilka dni. W sobotę podjęłam kolejną próbę - tym razem inne ćwiczenia - i kolejne zakwasy. Zaczyna mnie to wkurzać... Od 1,5 miesiąca nie mogę zacząć. Stan mojej kondycji jest przerażający.

Skoro jestem jak zastygła emerytka, chciałabym zacząć wieczorne spacery, ale to dla nas katorga. Syn nie umie iść normalnie tylko wybiega do przodu i nigdy nie mam pewności, że nie wybiegnie pod samochód a córka wytrzymuje w wózku max. 10 minut. Codziennie chodzimy ok. 30 minut popołudniu ale tempo nie jest zbyt zawrotne + te stęki w wózku. A jakoś muszę rozhulać kondychę..