Zaczął się pysznie bo kanapką na chlebie sonko, białym chudym twarożkiem, serkiem, nie wiem sama, sałatą, pomidorkiem i papryką! :) Nie zapomniałam o przyprawach, mmmm pycha! Do szkoły nie wzięłam nic, nawet jabłka, ach ta skleroza... I troszkę głodowałam do tej 15, ale teraz już jestem po obiadku, równie pyszny co śniadanie:D
Za chwilkę uciekam na angielski, a później koniecznie biorę się za ćwiczenia :)
Muszę przyznać, że zakwasy trochę są, bo dosyć dawno się nie ruszałam, ale to motywuje mnie jeszcze bardziej :)
Także trzymajcie się i do jutra!
+ jest coś takiego jak Dzień Przedsiębiorczości, na który trzeba sobie załatwić praktyki i idę do biura podróży, jeeej!:)