byłam dzisiaj na salsie-ruszałam się jakbym miała drewniane nogi:) jakoś mi nie szło ale się nie zraziłam i kanciato ruszałam bioderkami:) wolę kręcić kołem hula hop i skakać na dużej piłce niż rzucać na prawo i lewo zadkiem:) ale było fajnie:) po salsie wróciłam do domu i moi faceci zażyczyli sobie naleśniki więc stanęłam przy patelni i nasmażyłam im górę placuszków:) ostatnie trzy zjadł pies bo niestety nie dali rady:) zrobiłam sobie kolacyjkę i teraz z pełnym brzuszkiem piję czerwona herbatkę- uwielbiam:)
już się pogodziłam z dodatkowym kg i nie dam się wiecej zwariować!
kopciuszek81
1 grudnia 2008, 23:49potrafi czasem zdzialać cuda.widziałam efekty, po roku ćwiczeń u mojej koleżanki...dech mi zaparło:)wiec rzucanie zadkiem czasem nie zaszkodzi:)psa pozdrów i przekaz, ze mu placuszków zazdroszcze;)
owieczek77
29 października 2008, 09:27No to piesek miał odrobine pyszności z tych naleśniczków. Oglądnełam sobie Twoje zdjęcie główne i wyciągam trzy wnioski: Radosna z Ciebie dziewczyna, masz taki sam chlebaczek jak ja i na dodatek taki sam przyrząd do ważenia kuchennego :-) Pozdrawiam