Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pierwszy dzień za mna i juz pod górkę...


... ale nie z dietą. Tu w 100% realizacja programu na dzień 2.08. Jestem zadowolona i może nawet ździebko lżejsza-na pewno:)
Problem był z organizacją wyjścia na aerobik, bo choć munsz sam sobie jest szefem to ma problemy z pamięcią. Strasznie się wkurzyłam i dzień skończył się fochem z mojej strony. No kurde, jak się umawiamy że chłop wraca do domu ok 19.30, ja wtedy wyskakuję na godzinkę to wypadałoby się postarać i umożliwić żonie realizowanie swojego planu a tu tłumaczenie że kursantka(nauka jazdy)sama nie wiedziała czy chce jeździć jedną czy dwie godziny. W rezultacie jeździł 2 godziny i aerobik odbył się beze mnie. Oj jak dałam mu popalić-masakra! Zależało mi, wiedział o tym i jeszcze pytałam dwa razy czy na pewno da radę... nie dał:(
Siedzę w domu 24h/24h 7 dni w tygodniu. Zajmuje się dziećmi(urlop wychowawczy), domem, sprzątanie, gotowanie i inne cuda na kiju, wcale nie mam czasu dla siebie bo munsz pracuje od rana do wieczora i gdy chcę gdzieś wyjść jest problem. Moja rodzina mieszka 30km ode mnie i nie mogą być na moje każde zawołanie więc zawsze jest problem bo nie mam z kim zostawić dzieci(syn 6 lat, córka 10 miesięcy)-życie:(
Dziś rano munsz zapytał czy chcę iść wieczorem na skakanie(aerobik)-gdyby było to bardzo chętnie a tu zajęcia są tylko we wtorek i czwartek w godz. 19-20 i 20-21 więc znowu siedzę w domu-zaje...!
Może wyskoczę wieczorkiem na rower no chyba że znowu wróci po 21...