od 11.02 pilnowałam się do wczoraj kiedy to 1,5h przed obiadem wpadli znajomi na kawę przywożąc ze sobą ciasto i Jamajki(cukierki-mniam)... poległam jak nowicjusz kurde jakiś... wypiłam kawę i wpiep..yłam tzn zapchałam się słodyczami...:( obiadu już nie zjadłam bo choć miałam chęć to trochę się pomęczyłam te trzy godziny i zjadłam kolację). Po 21 chciałam ułożyć do snu moją najmłodszą ale ona nie miała na to ochoty więc zostawiłam ją munszowi i poszłam do salonu pokręcić hula hop-20min(po 10min na każdą stronę)w tym czasie dwa razy przyszedł do mnie munsz z buczącą młodą na rękach i zaczął mnie umoralniać że jestem egoistką bo zamiast zajmować się młodą zostawiam mu ją i idę zająć się sobą...-bez komentarza. No tak mnie wkur... że prawie się pobuczałam bo cały dzień z nią jestem i nie mam chwili dla siebie a gdy mogę coś zrobić dla siebie to jestem be... na koniec gdy nie ustąpiłam stwierdził że i tak mi to nie pomoże więc po co się za to biorę... poszedł usypiać... w rezultacie usnęła jednak ze mną
nie ma to jak wsparcie najbliższych
Ps dziś po 300 skokach na skakance, 100 przysiadach, ćwiczeniach na nogi i ręce z obciążeniem
piteraaga
15 lutego 2013, 13:04A tak sympatycznie wygląda ten twój małż... Nie daj się! Kijem go! Jak nie to wpadnę do ciebie na kawkę i razem go zakrakamy...a potem zajmiemy się moim ;)