Nic mi nie wychodzi. Zamiast chudnąc to tyję. Jesteśmy w trakcie kupna mieszkania i
wszystko wali się na łeb. Na kredyt czekamy już drugi miesiąc (tyle osób złożyło dokumenty, że wszystko się przeciąga), a nasi sprzedający stwierdzili, że jak do końca maja nie podpiszemy dokumentów u notariusza to wystawiają mieszkanie na sprzedaż, a dostali
od nas już zaliczkę w wysokości 10 tysięcy. Do tego jeszcze doszło to, że 300 zł
zostawiliśmy u weterynarza, bo nasz sunia się rozchorowała, a teraz córka leży z gorączką. Podczas dzisiejszej mszy z biskupem mąż musiał ją zawieść do mojej mamy bo bolał ją brzuszek, potem głowa a teraz gorączka 38,4. Mam już tego wszystkiego dość..... niby się pilnuję, a w rzeczywistości żrę kiedy się da i ile się da. Jestem jednym kłębkiem nerwów i
nie mogę już na siebie patrzeć. Doszło już do tego, że nawet mąż nie może mnie dotknąć bo się brzydzę sobą i wydaje mi się, że on też powinien się mnie brzydzić. Chociaż nigdy mi tego nie mówił i nigdy nie dał po sobie poznać. Zawsze twierdzi, że kocha mnie taką jaka jestem,
ale jak on mnie może kochać jeśli ja sam siebie nie cierpię i nie mogę na siebie patrzeć. Muszę kończyć, bo łzy zalewają mi klawiaturę i już nic przez nie nie widzę.
kwiatuszek170466
26 maja 2010, 21:43Witaj.Nie poddawaj się .Ja też ostatnio ponad rok powoli sobie tyłam.Ale mam plan od jutra zacząć od nowa czy mi sie uda ?Nie wiem ale postaram się.Trzymam za Ciebie kciuki.PA
osia07
23 maja 2010, 19:22Czesto wlasnie emocje wplywaja na to co jemy i potem konczy sie tragicznie. A wiec głowa do góry, z pewnoscia wszystko sie ulozy ;* Zycze Ci tego z całego serca ;)