Właśnie jestem po ponad godzinnym wycisku. Dałam sobie w kość. Chyba mój organizm się przyzwyczaja do diety i ćwiczeń, bo już się nie buntuje w postaci wrodzonego lenistwa i napadów na lodówkę. Czy ma ktoś może sposób na napychanie się? Dziś było bez większych grzechów.
Śniadanko: chlebek chrupki z twarożkiem, połówka pomidora
Obiad: kawałek piersi z kurczaka z sałatą, pomidorkami
Podwieczorek: winogrono
Kolacja: sałata z rzodkiewką i pomidorami skropiona octem balsamicznym w wyniku braku cytryny
Ćwiczenia: ponad godzina oraz spacer ponad godzina
Oby tak dalej. Dziś włożyłam nową bluzkę. Gdy ją kupowałam przed moim odchudzniem mogę przysiąc, że widziałam zarys oponek na brzuchu. Teraz jakby ich nie widać, ale może być to omam wzrokowy czy po prostu chęć wiary w to, że to coś daje.
Nutelenka
22 sierpnia 2007, 22:10na głód świetny jest błonnik, nie wyobrażam sobie diety bez niego, znajdziesz go w otrębach pszennych, sezamie, siemieniu lnianym i w innych ziarnach, a nawet w kawie zbożowej:) polecam, bo zapycha i usprawnia przemianę materii:) pozdrawiam
chantal26
22 sierpnia 2007, 21:51hej, zobaczyc, ze zauwazysz kazdy znikajacy kilogramek na swoim ciele :) pozdrawiam cieplutko :)
Desperatka75
22 sierpnia 2007, 21:29Każdy kilogram mniej to sukces, który odbija się pozytywnie na wygladzie. Tak trzymaj!