Słaba jestem i marna niczym glisda ludzka. Zasób mojej silnej woli chyba został wyczerpany i pozostały hałdy pokopalniane. Matka do mnie przyjechała i nęci i kusi i poucza. Nie to, że jej nie lubię, ale dobrze, że jutro jedzie, bo znowu zacznę w spokoju podążać właściwą drogą ku zwycięstwu.
Waga stoi od ponad tygodnia, buuuuuuuu.
Trudno, co robić.
Kalorii pożartych ponad 5 tys. Masakra.