Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie mam ochoty, najmniejszej ochoty


Nie mam najmniejszej ochoty odchudzać się. Nie wierzę w szansą powodzenia. Nie chce mi się zaczynać wszystkiego od początku i wszelkie takie na nie. Można dopowiedzieć do woli, do wyboru i koloru. Wszystko się we mnie buntuje.

I oczywiście odchudzam się. Diabli wiedzą dlaczego. Znaczy się jeden diabeł, siedzący w mojej głowie i wyjący bólem. Motywacja większa niż wszelkie moje nie. A wszystko przez sport. Zachciało mi się być sprawną. No to jeździłam na rowerze. Od czerwca. Delikatnie i spokojnie. Powolutku, nie spiesząc się nigdzie. Doszłam nawet do 50 km za jednym zamachem i było dobrze. Ściągnęłam sobie na komórce program z Jedzenie:

Kawa z mlekiem – 40 kcal

Nektarynka - 55 kcal

Bułka – 220 kcal

Brzoskwinia – 100 kcal

Zupa pieczarkowa (złego słowa nie powiem) – 200 kcal

Bułki – 440

Śliwki - 50

ogórki +rzodkiewka - 30

parówka sojowa - 89

maliny – 60

cola - 2

Razem: 1286 kcal. Dobrze. Wiem, że za dużo. Jeszcze nie łapię w tym wszystkim. Musze się od nowa przyzwyczajać z liczeniem. 

Waga: 93,4 kg