Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wrażenia po pierwszym tygodniu.


Pierwszy tydzień szkoły na szczęście już za mną. Było ciężko i nadal będzie, ale wiem, że jest to moje miejsce i mój świat. Po mimo tego, że nie idzie mi dobrze zaprzyjaźnianie się z innymi, to kierunek jaki wybrałam jest tym co chcę robić w przyszłości. Jak na razie muszę się skupić na nauce (przynajmniej 1 rok). Przedmiotów mam 21 (razem z praktykami) i zdobycie świadectwa z paskiem będzie ciężkie, ale wieżę w to, że uda mi się tego dokonać. Jeśli chodzi o szkołę to bardzo mi ona odpowiada (szczególnie wystrój). Nauczyciele również mnie zaskoczyli (tym razem pozytywnie). Przedmioty szczerze mnie zaciekawiły i myślę, że bardzo łatwo będzie zdobyć pozytywne oceny. Najbardziej jak dotąd zaskoczył mnie fakt, że nauczyciele (niektórzy) są bardzo młodzi. Najmłodszy jest chyba na 4 roku studiów (z tego co mi wiadomo)
  Jeśli chodzi o ćwiczenia to zrobiłam sobie wczoraj małą przerwę. Szczerze byłam zmęczona (szczególnie psychicznie) no i nie chciałam już tego robić. Mam nadzieję, że jutro już wrócę do treningów i będzie dobrze. Z dietą jest okej chociaż znów za mało jadam. Waga waha się od 48-49. Do tego dochodzi fakt, że bardzo wcześnie wstaję około godz. 5 a w domu jestem dopiero o 16 (jeśli nie ma korków). W takim dniu trudno mi rozplanować regularne posiłki. W efekcie mój jadłospis wygląda tak: 

Śniadanie godz. 5
2 śniadanie godz. 9
3 śniadanie godz. 13
4 śniadanie/obiad ? godz. 16
Kolacja/po treningu godz. 19
Nie wygląda to dobrze (dodam, że ten jadłospis mam na szczęście tylko raz w tyg. ze względu na 7 do szkoły). Jeśli chodzi o jadłospis ze względu na godz. 8 do szkoły to wygląda on podobnie. Szczerze w szkole nie mam możliwości zjedzenia nic innego niż kanapek. A gdy wracając z niej powrót zajmuje mi ok 40 min to również coś zjadam. W takim efekcie po wkroczeniu do domu nie mam już ochoty ani siły na zjedzenie czegoś większego. Wiem, że taki jadłospis nie jest dobry, ale nie mam pomysłu jak to rozplanować a 4 godz. przerwy po między posiłkami to max. Teraz na szczęście zaopatrzyłam się w orzechy i mam nadzieję, że wprowadzę trochę czegoś innego. Jeśli chodzi o dzisiaj, miałam na sobotę zupełnie inne plany. Chciałam po nauce (której nie było) pospacerować do lasu i porobić trochę zdjęć. No niestety nie wyszło, ale na to już nie mam wpływu. Dziś musiałam zakupić ubrania na praktyki i nie było by tak źle, gdyby nie fakt, że wszystko ze mnie spada. Na szczęście ciocia umówiła mnie z krawcową i mam nadzieję, że potem wszystko będzie na mnie idealnie leżeć. Mimo tego, że dopiero dziś rozpoczęłam dzień wolny to niestety już jutro on się kończy. Szczerze mówiąc po powrocie ze szkoły jestem padnięta, ale da się to wytrzymać. Najważniejsze to się nie poddawać i dążyć do celu.