Wczoraj ładnie trzymałam dietę, dzisiaj w sumie też - po pracy poszłyśmy z szefową na pożegnalne piwo, ale kaloryki nie przekroczyłam o więcej niż 100 kcal. Jutro planuję przed pracą pójść na siłownię, ale boję się, że po treningu w pracy ledwo przeżyję. Zwłaszcza, że przede mną 12 godzin. Nie podoba mi się grafik na ten tydzień, miałam pracować po 8, a tu takie kwiatki.... Jestem mile zaskoczona, że waga leci w dół! I wyglądam jakoś lepiej, widocznie pozbywam się zalegającej wody. Jestem dobrej myśli i nie mam zamiaru się poddawać, mam nadzieję, że dacie mi mocnego kopa w chwilach zwątpienia i lenistwa. Trzymam za was wszystkie kciuki!