Zaprzyjaźniłam się dziś z rowerkiem domowym:D Nie jest taki zły na jakiego wygląda :P Pół godziny na tym 'miejscu tortur' wystarczyło, by pot spływał mi intensywnie po twarzy.... zapomniałam jakie to 'miłe' uczucie:P
Niestety wcale nie łatwo było... zejść z łóżka! Dziś przysnęło mnie się troszkę, ale najgorsze to popularne ZAKWASY! Miałam je po wczorajszym 'treningu' dosłownie wszędzie! Moje nogi początkowo nie mogły mnie utrzymać i czułam ból przy każdym ruchu. Mam nadzieję, że z czasem nabiorę wprawy i wszystko się unormuje.
Niestety z jedzeniem nie było najlepiej:
śniadanie - 3 kromki chleba pełnoziarnistego z masłem, plasterkiem sera żółtego, szynką i pomidorkiem.
Obiad - ok 150 gr frytek oraz pierś z kurczaka i sałatka z kapusty czerwonej i majonezu a do tego 250g kefiru 2% :D
Kolacja - planuję zjeść owoce w bitej śmietanie ale w wersji light ;)
Wiem wiem, te frytki... ale od czasu do czasu w małych ilościach chyba można nie!?
Spacerek jeszcze półtoragodzinny był i karmienie kaczuszek z moim boyem:D fajna rzecz - pospacerować w słoneczny dzień:D Polecam wszystkim!
Mraka
26 listopada 2010, 20:47Dzięki 'dagakurt' :) Postaram się wykorzystać Twoje wskazówki:D:D:D
dagakurt
26 listopada 2010, 17:14żeby nie mieć zakwasów zawsze się rozciągaj po ćwiczeniach zwłaszcza te mięśnie które forsowałaś podczas treningu:) jak sie porządnie porozciągasz na drugi dzień zero zakwasów:) pozdrawiam