Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
JUPI pierwszy sukces


 Wprawdzie z uwagi zmiany ciśnienia nie mogłam zasnąć tamtej nocy, ale za to udało mi się wstać o 7! Sukces pomimo zaledwie 3 godzin snu:) Dodatkowy plusik - nauczyłam się robić gołąbki:P Tak nie do końca dopiero teraz się nauczyłam, ale po prostu miałam okazję wypróbować swoją wiedzę teoretyczną ;) Samodzielna praca, a pomoc w kuchni, to dwie różne rzeczy. Kurcze sporo umiem, ale niektóre nawet banalne rzeczy mogą zaskoczyć. Tym razem zwątpiłam w... kapustę;D Nie byłam pewna ile będę potrzebowała liści do farszu (1kg ryżu na 1 kg mięsa). Wyszedł z tego duuuży gar! Próbowałam nie podjadać - wierzcie mi nie da się tego zrobić! Przecież trzeba próbować w celu odpowiedniego przyprawienia;- ) W końcu dwa razy nastawiałam gar z kapuchą (poszły 4 małe główki) i jeszcze ryżu z mięskiem zostało:P Ja to jestem ekonomiczna...

Ale zjadłam dziś łącznie ok 0,5kg gołąbków, potem mandarynkę, sok wiśniowy, obiadek: łyżka ziemniaków (niestety takich z masełkiem i śmietanką), kapustę czerwoną z majonezem (ok 2 łyżki) i plaster pieczonej-smażonej szynki, na kolację jabłko i mandarynkę. No i w sumie 2 szkl coli (nie pije kawy a zasypiałam o 16tej) oraz chyba z 5 szkl herbaty (to moja ulubiona potrawa - nie potrafię żyć bez płynów bezalkoholowych).

Co najważniejsze
ćwiczyłam ok 30 minut. Od zwykłych skłonów, po brzuszki, i nawet wzięłam hantle 1,5kg (wypady nóg z hantalmi w ręku oraz ćwiczenia na triceps, bo bicepsy raczej mam duże choć nie za fajnie to wygląda ;/ ).
Efekt : godź 22 i ja mam już zakwasy:P  nie mam za grosz kondycji:P

A jutro z rana rowerek ok 30 min:) Natomiast przyszły tydzień zapowiada się na łyżwy;D ha!
Ciekawe czy mój plan się powiedzie...

I zdjęcie z kotkiem, mruczkiem ;D