I chociaż przed wejściem na rowerek mam lenia (dodatkowe obciążenie to @!), jednak udaje mi się wsunąć o stałej porze 18.45 na tego 'potwora', który mnie tak męczy na poziomie 3 (z 8), że dosłownie leje się ze mnie.... Najgorsze jest pierwsze 10 min, a najlepsze ostatnie 15! Dziwne to ale rozkręcam się i im dłużej jeżdżę tym szybszą mam prędkość. Gdyby nie to drętwe siodełko mogłaby jeździć dłużej - niestety moje 4 litery nie wytrzymują naporu tylu kg (pomimo dodatkowego żelu na siodełku) i bolą jak cholera, strasznie się wiercę ;/ Zastanawiam się czy lepiej jest zwiększać czas jazdy (1h na dzień dzisiejszy) czy raczej opór... Wg mnie czas jazdy, bo nie chcę dodatkowych mięśni na i tak okrągłych udach ;/ Poradźcie:)
Co do mojego menu to było tak:
- kanapka z serem żółtym (uwielbiam go:P ), sałatą
-dwa pomidory, ogórek,
- jogurt owocowy 150g,
-serek wiejski 200g,
- na obiadek sałata z pomidorem, rzodkiewką i śmietaną (18%), kotlet z piersi kurczaka w panierce smażony, ziemniaki ok 2 szt, sałatka z ogórków i marchewką,
- jabłko
Niestety dziś w pracy nie piłam wody :( tylko 3 kawy ze stresu... ale w domku ok 1,5 l wypiłam mineralnej w trakcie jazdy na rowerku i po niej :)