Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie ma nic gorszego niż uczucie wstydu...


Wczoraj wieczorem wybrałam się z koleżankami do klubu odreagować stresy po sesji...
Mój problem zaczął się jeszcze w domu, gdzie nie mogłam znaleźć nic co by pasowało do jedynych czarnych spodni jakie mi zostały. W inne już się nie mieszczę. Bluzka też była nie lada wyzwaniem, ponieważ w szafie niezmiennej od miesięcy były bluzki, które kiedyś chowałam w spodnie i podkreślały mój płaski brzuch, poza tym bluzki z prześwitujących materiałów, dopasowane sukienki i kuse spódniczki. Nic, zupełnie nic nie wyglądało na mnie dobrze. 
W dopasowanych sukienkach wyglądam jak foka, spódniczki się nie zapinają, a przezroczyste bluzki odsłaniają kaskady tłuszczu na brzuchu. W końcu wyciągnęłam workowatą bluzkę, czarne spodnie i poszłam na imprezę. 
Niefart straszny, że zostawiłam w domu botki na obcasie, więc poszłam na płasko. Koszmar, nie lubię siebie w płaskim obuwiu, a już na pewno nie na imprezie.
Wyszłyśmy na parkiet, one piękne i szczupłe, jak jeszcze niedawno ja. Czułam, że z każdym ruchem cała masa tłuszczu faluje.

Wstydziłam się tego, wstydziłam się siebie. 

Wyobrażałam sobie jak musi to wszystko wyglądać z boku. 

Nie życzę nikomu tego uczucia. Nie mogę już tak dłużej żyć. Muszę schudnąć...
  • angie02

    angie02

    9 lutego 2014, 20:18

    znam to doskonale ;/

  • mona26r1

    mona26r1

    7 lutego 2014, 19:25

    Na pewno dramatyzujesz niepotrzebnie. Glowa do gory :-)