Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dziwaczne sny...


Ostatnio gorzej sypiam, budzę się w nocy o różnych porach i mam takie sny...

Np pracuje z moją siostrą i jej szefowa jest zła bo przez pół roku nie było mnie w pracy:) 

A dziś to był absurd. Moja siostra z dzieciakami zrobiła mi niespodziankę niby obiad, ale najpierw ważenie. Na łóżku sześć połączonych ze sobą wag a na każdej potarte buraczki gotowe do zaprawy. Wchodzę na łózko i waga szaleje. Wkurzona rozdzielam wagi szukając tej swojej, na której zawsze się ważę. Buraczki spadają, brudzą wszystko:) Waga raz 111kg, raz 74kg. Wszystko w soku buraczanym. Zaczynam sprzątać zła:) A na ławie leży jakiś wysoki 5cm obrus, siatkowany jak budowa rafy koralowej. W jednym miejscu zapadnięta więc zerkam a tam zdechły motyl ćma z niebieskimi skrzydłami wielkości mojej dłoni. Zerkam pod obrus, a tam wygryzione w ławie ślad po "zwłokach" motyla. 

Co to miało być??

Chyba przemęczenie bierze górę. Ostatnio się niewyrabiam, nie mogę przywyknąć do pracy na 7, choć pół roku temu było to normą. Najgorsze jest to znużenie, znudzenie wszystkim... Ciągle tylko praca i szykowanie jedzenia i oby do piątku, a potem sobota znudzona na próbie odpoczynku i w niedzielę znowu praca...

Pozdrawiam...