Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
który to już raz z rzędu 3-2-1 START!!!


A kiedy meta? Kiedy finisz?
Czy do grobowej deski przyjdzie mi użerać się z własnymi słabościami?
A może osiągnięcie celu raz na zawsze umotywuje w oszczędnym jedzeniu i regularnym ruchu?
Oby! Znów podejmuję rękawicę z niezmienna wiarą, że się uda.

Poświąteczne 75,4 daje po głowie.
Prawie tak samo mocno jak to sprzed 1,5 roku 77. Różnica w słoniowatości niewielka.
Czuję się źle i grubo.

Ale to przecież tylko i wyłącznie ode mnie zależy jak będę wyglądać i ile ważyć! Moje ciało w moich rekach!

Do roboty!

HOWK!
  • mate1

    mate1

    26 kwietnia 2011, 11:57

    teraz musi być już tylko lepiej długie, ciepłe dni dużo czasu spędzone na świeżym powietrzu w ogrodzie na rowerze mniej czasu na podjadanie. Podnosimy rękawice i walczymy o piękne ciało do końca świata i jeden dzień dłużej

  • margeritta5

    margeritta5

    26 kwietnia 2011, 11:23

    Bądź nieugięta do końca ! :D Zobaczysz jaka potem jest satysfakcja :D Trzymam kciuki i jestem z Tobą :)

  • bebeluszek

    bebeluszek

    26 kwietnia 2011, 08:31

    przeciez tak bedzie zawsze! grunt to zaczynac od nowa i nigdy sie nie poddawac :) buzi!

  • Haydi

    Haydi

    26 kwietnia 2011, 07:24

    Trzymam kciuki!