Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ostatni dzień długiego


waga utrzymana... póki co. Mam nadzieję, że jutro nie doznam jakiegoś szoku :)
Żeby tego uniknąć, staram się wdrożyć jakiś system kontroli. Właśnie policzyłam ile ma pasztet sojowy (pieczarkowy). W całym okakowaniu nieco ponad 300, więc 1/4 rozsmarowana na kanapkach to 75. Może być, choć zawartość tłuszczu (22g) trochę przeraża jak na zdrowy zamiennik mięsnych odpowiedników. Podobnie sojowe parówki - trochę mnie to zaskoczyło, gdy ostatnio po latach ucieczki od soi, wróciła do łask o mojego menu i okazała się kaloryczną bombą :)

Trochę rozmyślam nad dietą ONZ... oczywiście zmodyfikowaną wg własnych potrzeb ale jednak. Widzę że moje MŻ wystarcza ledwo na utrzymanie wagi... a to mnie obecnie nie do końca satysfakcjonuje. Parę dni mogę spróbować... a może świadomość postępowania wg określonych zasad, "magicznie" wpłynie na ilośc zjadanych dań. Wszystko brzmi dość rozsądnie. Są węglę, białko, tłuszcze, można jeść warzywa, owoce - niczego nie powinno mi zabraknąć.
Pomyślę...

kawa 40, kanapki 160 z sojowym 75 i ogórkiem kiszonym 15 - 290
pomidorowa 200, kawa 30, trufle ("tylko" dwa) 150 = 380

670 kcal