i może chociaż czerwonego wstydu w piątkowej tabelce nie będzie, w postaci kolejnego wzrostu.
Oczko mignęło 72,5
Bez głodówki, oczyszczania, dnia owsiankowego, jogurtowego, ect ect , nawet bez wizyty w toalecie - spadek 0,8 kg.
1500 kalorii to dobry dla mnie bilans. I wcale nie głodówkowy, a wręcz przeciwnie.
Nic tylko liczyć, mieścić się w tej magicznej granicy i trochę ćwiczyć. Trochę, żeby się nie zniechęcić jak zwykle...
Wczoraj był stepperek i brzuszki.
razowiec z łososiem = 140 + 30, + kawa 40 + 2 mandarynki 50 = 260
jogurt 60, z brzoskwinią 70, kawa 15, musli 100, mini drożdżówka 50 = 295
zupka z makaronem 200
jogurt 150, banan 100, nutella ;/ 120 = 370
300 razowiec + łosoś, sałata 100 = 400
budyń 120
1645 kcal
Nie było łatwo... strasznie chciało mi się słodkiego, cały dzień walczyłam z migreną, bólem brzucha, ssaniem w żołądku i paroma pączkami które leżały w pracy na stole. Z pączkami wygrałam :)
mazia1974
24 listopada 2011, 10:14brawo myf, czerwony wstyd:))))niezłe choć jutro mi do śmiechu nie będzie
svana
24 listopada 2011, 06:40Święte słowa tak trzymaj.powodzenia