Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
będę rekordzistką... w przybieraniu na wadze -
78,8 (do świąt 12 tygodni = 84 dni)


To kara za godzinne marszobiegi, czy 1,5h intensywnego rowerka w terenie?
To kara za całokształt... marne 2 h ruchu niczego nie zmienią.
Chociaż... poczułam radość i spełnienie (no może beż przesady, trochę się wkurzyłam w pracy, trochę bardzo i musiałam odreagować), a przede wszystkim zadowolenie z siebie.
Staram się utrzymać ten stan - w pamięci przechować endorfinowy zastrzyk po wysiłku.
Niech mnie to mobilizuje, żeby było więcej i jeszcze!

P.S. 12 tygodni... to szmat czasu. 84 dni, to wydaje się być niewiele...

menu:
kawa 40, jogurt naturalny 100 - 140
jabłko 60, marchewka 10, kawa 40 = 110
ryba z pieca 200, 100 g frytek z pieca 150, surówka z pekińskiej 100 = 450
serek biały z rodzynkami - 150
sałatka z pekińskiej 100, kabanos s łososia 140, cola 80 = 320
winogron 100, gruszka 80
3 szt wafli ryżowych 90 + mus jabłkowy 60 =150

bardzo intensywne 45 min na stepperze

1500


  • ewole79

    ewole79

    1 października 2012, 08:00

    Kochana a te skoki wagi nie są związane z tym, ze jesz nierównomierne posiłki? Jednego dnia więcej kalorii drugiego dnia mniej? Organizm magazynuje na cięższe czasy. Może poszukaj jednolitej diety 1500 -1800 kalorii i jej się trzymaj.