Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 3 PiCH + MM = 80,3 (-1,6 kg)


Kolejna ciężka noc....
Wczoraj "horrory" - dziś mdłości na pograniczu wymiotów... Co chwila budziłam się spocona ze skręconym żołądkiem, ech. A dziś i jutro w pracy czekają mnie ciężkie dni. Byle wytrzymać do piątkowego popołudnia.
Gorączki brak, waga spada (ciiiii, nie zapeszać :), herbata zielona z mięta zapakowana do pracy. Dam radę :)  Kupię sobie wazę, papkę dla dzieci i jakoś przetrwam :)

pieczywo chrupkie, herbatki zielone, ziołowe itd

kasz jęczmienna z warzywami

mus jabłkowy z jogurtem naturalnym

parówki sojowe, trochę białego serka, ogórek

 

wróciłam do domu baaaaaaaaardzo późno, obowiązki domowe i zrobiła się 22 - dziś wiec tylko 30 min stepperka + masaż rzecz jasna.

  • Kamila112

    Kamila112

    14 listopada 2012, 09:24

    Uważaj na siebie. Obyś się lepiej poczuła. Wszystkiego dobrego

  • basiaaak

    basiaaak

    14 listopada 2012, 08:38

    Myf co Ci się dzieje? :( ten żołądek to przez @ ? z nerwów? czy przez A'la Montignaca? Waga pięknie spada, aż miło patrzeć.