Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
10 dzień PiCH (waga bz)


Nie mogę sie pozbyć tego nadprogramowego 0,5. Skończyły sie "dobre czasy" odpływu wody...ćwiczę, dietę trzymam - waga stoi jak zaklęta. Ech, za często na nia wchodzę - wiem o tym.

Jak to łatwo wszystko spada na poczatku, potem tylko pod górkę...

Dziś mamy urodziny - babcia upiecze tort - powstrzymam się? Prezentu nie mamy... jak na złość.

W domowym komputerze wirus, paraliż całego systrmu:(  Na wsparcie techniczne lubego - mogę liczyć dopiero jutro:(

W pracy nawał (pracy rzecz jasna) - do tego materia trudna jak licho, a czasu malutko na ogarniecię.

Innymi słowy - jakos ciężko sie zrobiło...

kawa, marchewka, jabłko

ryba z pieca, brukselka gotowana

kilka specjalnie pieczonych ciastek - na żytniej mące z pełnego przemiały typ 2000, ze śladową ilością cukru trzcinowego i masła - syte, a odrobine słodkie. Powinny byc dobre na "ciężkie chwile" :).

razowiec i sałatka ziemniaczana, sery - mamy urodziny do licha! Torta niu tknęłam, ale na sałatkę pozwoliłam sobie zgodnie z planem.

Ćwiczeń brak - wróciłam po 23. Bez humoru, tato ma jakieś poważne dolegliwości...;(

 

  • wicca8

    wicca8

    21 listopada 2012, 14:44

    tak ja też za często wchodzę na wagę ,nawet jak w nocy wstaję zrobić siku już mąż się ze mnie nabija =-))))

  • Kamila112

    Kamila112

    21 listopada 2012, 12:31

    Trzymaj się dzielnie i nie waż się co chwile . Miłego dnia :)

  • malinkapoziomka

    malinkapoziomka

    21 listopada 2012, 12:03

    no to trzymaj się. Fakt te ostatnie kilosy są strasznie ciężkie do zgubienia! pzdr!

  • lemoone

    lemoone

    21 listopada 2012, 11:43

    nie patrz na wagę tylko po ciuchach, sprawdzaj cm :) zobaczysz,że ci ubywa! :)