Nieee - to nawyk tak silny i pyszny jak poranna kawa :)
W dodatku to motywuje - jak rośnie - wiem, że muszę się pilnować, jak stoi, wiem że się stabilizuje, jak spada - cieszę się i jestem jeszcze bardziej zmotywowana. Innymi słowy działa to na mnie pozytywnie i pozwala kontrolować to i owo.
Dziś wyrocznia pokazała 78,7 (czyli rąbnęło z hukiem 0,8 , choć w bilansie tygodnia raptem 0,3 ) Nie ważne ile, ważne, że w dół! :)
A może to spadek przez moje "magiczne" ciasteczka chacha:)
Dopadłam żytnią mąkę z pełnego przemiału (2000) i wyprodukowałam trochę zdrowych ciasteczek na cukrze trzcinowym. I teram mam taki mały słodki zapychacz do kawy czy herbaty :)
A może to zasługa wczorajszych ćwiczeń :) Po 2 dniowej przerwie (z przyczyn niezależnych - problemy zdrowotne rodzinki) wróciłam pełną parą.
Prawda jest taka, że to zasługa całokształtu - braku słodyczy, trzymania diety, picia dużej ilości płynów i oczywiście ćwiczeń.
Nie poddałam się w chwilach kryzysu, nie zajadłam smutków i stresu. Żeby schudnąć potrzeba czasu i wewnętrznej dyscypliny, a nie odkładania wszystkiego na później.
Walczę więc, tu i teraz! Do osiągnięcia celu! :)
P.S. Po dwóch dniach system w komputerze przywrócony! Ale miałam vira!!! Czeka mnie format, ale chociaż wszystko mogę w porę zabezpieczyć :)
P.S.2 W pracy stres i nawał, ale zaczynam ogarniać.
P.S.3 Wciąż czekam na wyniki badań mojej rodzinki... myślę pozytywnie, staram się.
kawa, jabłko, 2 marchewki
pieczywo żytnie chrupkie
makaron razowy ze szpinakiem
parę żytnich ciastek, kawa
pieczywo chrupkie z sojowym 2 małe pomidorki
45 min aero, stepper, masaże
Kamila112
23 listopada 2012, 08:14Miłego dnia i wszystkiego dobrego
basiaaak
23 listopada 2012, 08:09Myśl pozytywnie :) U mnie dziś 1,5 kg mniej niż w poniedziałek. Od dziś zaczynam ćwiczyć :) Mogłam już wczoraj ale mnie lenistwo ogarnęło :(