W pracy wielkie/małe zmiany.
Utrata motoru napędowego, wulkanu pomysłów i bacika w jednym.
Straszna szkoda, ale musimy sobie teraz radzić sami. Oprócz mnie - zostaje słownie jeden pracownik merytoryczny, czyli we dwie, musimy sobie radzić z całą organizacją... mieć dobre pomysły i ogarnąć realizację.
Druga sprawa - wagowa - przyprawiła mnie prawie o zawał.
Poniedziałek - 6 rano, trochę jeszcze po @, trochę po obfitym weekendzie - i na cyferblacie 81,6 . Wróciły dwa bałwany, z mocnym przecinkiem... czyli jakieś 2 kilo do przodu przez urlop! A kysz!
Pomału zaczyna się stabilizować, dziś "optymistyczne" 79,9...
Bez komentarza.
Wyjadam pokateringowe resztki i chyba pora zacząć spisywać menu. Bez tego ani rusz!
I śniadanie - kromka czarnego 140 z almette 40, pomidor 20 = 200
II śniadanie - kromka czarnego 140 z żółtym 40, ogórki małosolne 20 = 200
cdn...