80,7 po tygodniu choroby i leżakowaniu w łóżku...
Trochę mi siebie żal, że motywacji wystarcza do wtorku...
Z drugiej strony akurat w tym tygodniu gorączka + bardzo silny ból były usprawiedliwieniem.
Wciąż nie słyszę na to ucho, nadal utrzymuje się opuchlizna (mniejsza ale jest), a przy przełykaniu słyszę dziwne, męczące dźwięki...
Ciekawe co powie pani doktor? Kiedyś, w podobnej sytuacji -oceniła, że jest już dobrze - nie słuchała mojej relacji - i po tygodniu wszystko wróciło.
Oby tym razem było inaczej!
chleb żytni razowy 260, masło 40, powidła domowe z agrestu ok 100 = 400
jogurt 150, jabłko 80, mandarynki 100 kawa 40 = 370
duszone flądry (śladowa ilość jedzenia) 200, surówka 100, 2 małe kluski z pieczarkami ok 70 = 370
trochę słodkiego i słonego 200
jabłko 80, mandarynki100 = 180
chleb 160 z serem 180 +80 = 420
1940 kcal - no właśnie... a niby jabłuszka i jogurciki które zastąpiły słodycze...
100 min na rowerku - spalone 450 kcal