Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Załamanie...


...ale tylko pogody;)

Wiem, że pewnie większość z Was ubolewa nad zmianą pogody, ale ja czuję dużą ulgę :) Oczywiście nie jestem zwolenniczką ciągłego siąpania deszczu i bez słońca czuję się jakby mi ktoś wyjął wtyczkę z prądu, ale upały znosiłam źle, zwłaszcza powroty do hipernagrzanego mieszkania z oknami wyłącznie od południowej strony :PP Tym sposobem (z racji spadku temperatury i deszczu) w pierwszy wolny od dawna weekend - miałam czas żeby kończyć remontowe drobiazgi :) Jeszcze zostało parę spraw, ale całość wygląda już dobrze :)

Aktualnie mam 10 dni, żeby przygotować się na mały wyjazd w Góry Stołowe :) Co mam na myśli mówiąc o przygotowaniach - ano porzucenie rowerka na rzecz łazikowania i dreptania. Bo jak się wszędzie jeździ rowerem miejskim, a potem przesiada na drugi rower i robi konkretniejsze treningowe trasy, nagle powrót do "człapania" okazuje się dziwny i śmieszny. Musze nogom przypomnieć o ich naturalnej czynności :)

Druga sprawa to znów na próbę odstawiam nabiał. Na te parę dni chociaż, bo niestety coraz gorzej go trawię. Będzie detoks na samych warzywkach i owockach :)

Pożegnanie lata :)

okaz purchawy na trasie - wystrzał mógłby zakurzyć całą wieś;) (Noszę rozmiar buta 40!)

mieszkaniec krzewu lawendy

 

  • ar1es1

    ar1es1

    18 września 2016, 11:39

    Piękny pająk:) Ja akurat deszczu teraz baaardzo nie lubię bo nie będą mi kopać na wodociąg takie bajora się porobiły:((