Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 5 smacznej


Jestem i trwam dalej z przyjemnością na diecie :) Już dawno nie miałam takiej radochy z ograniczeń. Wczoraj myślałam o tym jak jadlam do tej pory i co się zmieniło. Ciągle się zastanawiam jak mogłam tak się zapuścić. Nie mogę uwierzyć że doprowadziłam się do takiego stanu. Trochę późno się ocknęłam. Ale lepiej późno niż wcale. Najgorsze były te pytania wszystkich dookoła czy jestem w ciąży. No masakra normalnie... U lekarza, na zakupach... Jedna pani pobiła rekord - uśmiechając się serdecznie ustąpiła mi miejsca no bo ja przecież z małym dzieckiem na rękach i z drugim w brzuszku więc musi mi być bardzo cięzko. Kamyczek który przelał szalę goryczy to świąteczne zdjęcia. Pierwsze święta z moją córcią, chciałam mieć piękną pamiątkę. Ale jak zobaczyłam zdjęcia to jakaś masakra. Ważę normalnie tyle co tuż przed porodem. Jak to możliwe - 2 tygodnie po urodzeniu dziecka ważyłam tyle co przed ciążą, a później popłynęłam. Szczerze przyznam że nawet nie wiem kiedy i jak to się stało. 

Jutro ważenie. A od następnego tygodnia planuję wprowadzić cwiczenia. Spróbuję z Mel B. Nigdy nie miałam przyjemności, ale wszyscy polecają. Zobaczymy jak będzie.  

Powodzenia wszystkim i sobie życzę