No i jest. 14 lutego, który jest jednym z tych dni, uświadamiających mi, że nie mam nikogo i w sprawach uczuciowych mam mega pecha. Dzień dość ciężki dla mnie, jeden z nielicznych w roku. Po drodze dołuje mnie jeszcze chyba tylko Boże Narodzenie ;) W ramach dzisiejszego dnia naszła mnie bardzo silna ochota na napchanie się słodyczami :( to pokazuje mi jak bardzo mocno mój problem jest zakorzeniony w głowie.. :( Zjadłam dziś kawałek ciasta, ale w ramach podwieczorku.
U mnie dzisiaj sporo pyszności:
Muszę przyznać, że długo szukałam dobrego jogurtu naturalnego. Wiele było niestety zbyt kwaśnych a domieszka cukru nie jest wskazana. Ostatecznie przerzuciłam się na Danone naturalny i póki co, jest całkiem ok.
Nie wiem jak Wy, ale ja kocham avocado!
Budyń z kaszy jaglanej z truskawkami - polecam! Jest pyszny i szybko "zatyka" :) Niestety, mimo najszczerszych chęci chyba nie ugotowałam kaszy jaglanej jak należy, tym bardziej, że robiłam to pierwszy raz. Gorzki posmak pozostał :( Gdyby ktoś miał patent na dobre ugotowanie tej kaszy, będę wdzięczna za podzielenie się!
No i tofucznica, wspominana przeze mnie wcześniej, na którą miałam dziś ogromną ochotę Wzbogacona o płatki drożdżowe, sól indyjską smakującą jak jajko i czarny pieprz. Sól indyjska ma specyficzny smak, dla mnie jak najbardziej do zaakceptowania ale wiem, że nie każdemu musi przypaść do gustu. Tata po spróbowaniu uznał, że to taka woda Zuber w kryształkach tak czy inaczej, komponuje się z tofucznicą bardzo dobrze