Jeden dzień dokładnie tyle mnie nie było tutaj, a czuję się jakby już z tydzień minął. Właśnie przed momentem siedziałam i zastanawiałam się czy aby czegoś nie schrupać i proszę jestem tutaj, w mojej odechciewajce. Działa, polecam! Wczoraj miałam zabiegany dzień, w tym mały wypadek na drodze, policja, jeżdżenie po znajomych, kolęda i tak nawet nie było czasu, żeby wejść tutaj czy poćwiczyć, niestety był czas na podjadanie. Ale nie było tak źle. Po prostu stwierdziłam, że potraktuję ten dzień jako tak zwany cheat day, chociaż staram się ich unikać, żeby nie wrócić do podjadania. Przyznam szczerze, że dziś już mi chodziła taka myśl czy sobie nie odpuścić, ale nie poddam się! Nie tym razem... To była po prostu chwila zwątpienia :) Postanowiłam nie ważyć się codziennie, tylko raz w tyg., wtedy też robić sobie ogólne pomiary. Poza tym dziś na całego zaczęło się już planowanie wakacji, więc perspektywa Chorwacji w ciele, w którym się źle czuje nie jest zbyt kusząca! Dlatego też walczymy o idealne ciało dalej! A jak u Was? Jak Wam idzie?
strefaizy
9 stycznia 2017, 20:17najgorsze jest uczucie chandry jak chce się coś podjeść;)
mysunnysky
9 stycznia 2017, 21:39ja leżałam na łóżku zasypiałam i nagle stwierdziłam, że trzeba wstać i się ogarnąć po małych 20 min. ćwiczeń nawet nie ma śladu po chandrze :)
BozaKrowa
9 stycznia 2017, 20:07Też walczę! Miałam zamiar ważyć się raz w tygodniu ale ciekawość zwyciężą i dalej ważę się codziennie :(
mysunnysky
9 stycznia 2017, 20:12Fakt ta ciekawość... u mnie jest o tyle lepiej, że brat mi zabrał wagę i nawet nie wiem gdzie jest! Także może to i lepiej :) Walcz, dużo wytrwałości życzę!