Wpis nr 2 dziesiejszego dnia bo bym zapomniała...
A teraz z innej beczki. Wczoraj mi tak wesoło nie było bo mój Z wrócił z pracy i powiedział że jada na poligon od 5 do 16 maja. A właściwie to ćwiczenia terenowe. Wrrrr dobrze, że żadnego Ruska nie było w pobliżu bo chyba bym mu wygarnęła. Mój mąż przeciętnie jest w domu 2 tyg i miesiąc go nie ma i tak w kółko, teraz tez tak prawie będzie bo od 28.04 ma ćwiczenia terenowe niby na miejscu ale do domu na noc nie wraca, czyli ja go nie widze od 28.04 do 16.05. SUPER!
Byłam taka zła, ze wsiadłam na rower sie rozładować i nie patrząc gdzie jade zajechałam do koleżanki a u niej to samo nerw bo jej G też na te ćwiczenia jedzie. Razem na rowery do trzeciej koleżanki. a ona usmiechnięta zadowolona... Jedzie na wakacje do Zakopca.
Super, też bym pojechała... Ale mielismy nigdzie nie jechać, ja przeciez straciłam prace w marcu, cv porozsyłane ale odezwu brak. Kredyt na głowie no i to pioruńskie in vitro gdzies tam nad nami wisi...
Kolezanki zaczeły mnie namawiać no Nati weź, a rok temu nie pamietasz jaki numer odwaliłaś, jedźmy wszystkie...
Hmmm zaraz mi się przypomniało co było rok temu. Koniec kwietnia, my nie otrząśnięci z żałoby postanowilismy się zając remontem kuchni by sie oderwać od tego wszystkiego i kiedy ja wybierałam szafki do kuch dostałam telefon, że jest okazja czy jedziemy razem do Turcji na tydzień. Koszt z wymiana ok 6 tyś, czyli dokładnie tyle ile miałam na szafki przeznaczone. Ale długo nie mysląc zarezerwowałam nam wyjazd. Z nie miał w tym czasie urlopu, prosiłam go 2 tyg zeby sie zgodził grając przed nim ze jeszcze jest czas(a było już po ptakach) zgodził sie z mina kupa, ja 3 tyg przed wylotem zorientowałam sie ze paszport nie wazny wiec pojechałam ubłagałam kobiete na kolanach opowiedziałam jej nasza historie na co ona. "Masz racje kobieto, jedź" I pojechalismy... Kuchnia nie zrobiona, ale tragedii nie ma. I wiecie co? Nie żałuje! mój Z też. W nosie z kuchnią, ale jakie mamy wspomnienia... Jak odpoczelismy, pozbieralismy się. Cudownie! Wszystkim polecam takie wariactwo...
Wracajac do rzeczywistości. Chwyciłam za telefon i dzwonie do kobietki z Zakopca dowiedziec się co i jak. I słyszę: nocleg 25zł/osoba , śniadanie 10zł, obiadokolacja 15zł. wolny termin od 5 do 12 sierpnia- super w tym czasie będą w Hartowcu nasi stali turysci, możemy spokojnie jechać! Szybka kalkulacja,Noclegi z wyzywieniem 700zł Paliwo 300zł, Tatralandia 200zł, Spływ Dunajcem 100zł, Wstępy do Parków z biletami autobusowymi-150zł Wyszło mi 1450 zł +600zł na jakies piwko, lody (wyżywienie mamy, a wiadomo jak gaździny gotują mmm...) Czyli w 2000 na 2 osoby powinnismy się zmieścić i to z jakimi atrakcjami.Na takie "szaleństwo" jeszcze mnie stać.To ja proszę pani rezerwuje ten termin. I już mi sie micha cieszyła! Zostało namówic męża. Ale jak każda z nas sposoby mam na swojego. Więc zgodził się po 10 min rozmowy i jadę! Dziewczyny jade do Zakopca!
Mam 14 tygodni więc mój plan działania to:
1. Mieć na wadze wynik 2 cyfrowy, niech to bedzie 99,9 ale 2 cyferki!
2. Zlecieć do rozmiaru 46- jest 50 mysle ze to realne
3. Duuużo chodzić i duuużo jeżdzić rowerem bo chce wejść na Giewont, no i ogólnie śmigać po górach, na Kasprowy już wchodziłam i mało płuc nie wyplułam,a wazyłam wtedy 85kg, więc musze mieć kondycje.
Ale się ciesze! Wesołe jest życie wariata!
a teraz w ramach szaleństw pakuje sie do Hartowca i zmykam do mojego Raju zasuwać w ogrodzie
A WAM życzę by w czasie Weekednu i do Was zawitał pomysł z jakimś małym szaleństwem! Bo wakacje należą sie Wszyskim! Buziole
DietetyczkaNaDiecie
26 kwietnia 2014, 14:48dobry plan działania, powodzenia :-)
PoProstu-Karolina
26 kwietnia 2014, 11:37Takie spontaniczne decyzje są najlepsze ;)
Grubaska.Aneta
25 kwietnia 2014, 13:36Czasem spontan najlepszy:)!
martini244
25 kwietnia 2014, 11:09Brawo za takie podejscie do zycia,ja uwielbiam podrozowac i wyjezdzam przy kazdej okazji.Zycie jest tylko jedno i trzeba je przezyc a nie zbierac w skarpete lub obtaczac sie nie wiadomo jakimi przedmiotami i nigdy niczego nie zobaczyc.Napewno wyjazd bedzie super:)
naati86
25 kwietnia 2014, 11:12Martini tez jestem tego zdania ;) Za 10 lat nie będę pamiętać jakie szafki w kuchni miałam a wspomnienia z wyjazdów zostaną ze mna nawet i za 30 lat ;)