Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Idę w zaparte


Wczoraj chciało mi się wręcz napisać na moim fejsie "JADŁAM DZIŚ ZDROWO , ĆWICZYŁAM, NO LEPIEJ ZEBYM OBUDZIŁA SIĘ CHUDA !!!" wiem dobrze że tak się nie stanie, nie przytyłam nagle i tez nagle nie schudnę, jednak Sangria ze mnie zeszła, pozatym troche wody, ktorej piję ponad 2 litry dziennie i jest już mały spadek na wadze. Tzn... nie aż tak mały. 2 dni temu było 95 kg z rana po wieczornym winku, dziś było 92 kg, czyli wiem jak alkohol działa na mnie, zatrzymuje wode w organiżmie. Plan na dziś: 6.45 - owsianka na jogurcie naturalnym z żurawiną 9.45-10.00 - pomidorki koktajlowe i kilka kostek zółtego sera 12.30 - potrawka z cukini i papryki z kurczakiem 15.30 - szklanka rosołu z marchewką 18.30 - jajecznica na mleku, zamiast oliwy w miedzyczasie 2 litry wody i 3-4 kawy, + 1 herbata, jak zawsze. Jutro dam znac czy mi się do to udało. Od jutra zaczynam szereg nocek. Tnz 3 nocki od 23.00 do 7.00, po których zawsze wstaje o 14.30, czyli spie tylko 6 godzin, poniewaz musze corke ze szkoly odebrac. W nocy postaram sie nic nie jest, tak samo jak wroce do domu, szybko szykuje sniadanko dla rodzinki i ide spac kolo 8.30. Oznaczałoby to ze od 22.00 do 15.00 nie jem nic - taki mały 17 godzinny post podczas ktorego przyjmuje tylko napoje, kawe herbate i wode. Co wy na to? Mam nocke w pon, wt, sr potem czw pt wolne, i w son, nd, pon znowu nocki. Co sadzicie o takim trybie jedzenia, a raczej nie jedzenia, czy nie wplynie to negatywnie na moj organizm? Co byscie radzily dla kogos o bardzo nieregularnym trybie zycia. Pozdrawiam serdecznie