Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czwartek Szachraja


Jak zrobić aby Wilk-Mój Głód na Ulubione Potrawy został zabity, obdarty ze skóry, wypatroszony, poćwiartowany i zjedzony, a Owieczka-Wzór cnót czytaj: DIETA była zachowana przy życiu i wesoło brykała sobie po zielonych łąkach. No a JA, żebym była usatysfakcjonowana. Wczoraj udało mi się rozwiązać z absolutnym powodzeniem, tę kwadraturę koła.

Chodziła za mną KAPUSTA, chodziła za mną biała, młoda, śliczna, chrupiąca kapusta, chodziła za mną wspaniała, kolorowa, duszona, młoda kapustunia z mięskiem....mniam, mniam. A tu Pani Matka Dietetyczka nie dajom, oj nie dajom i trza było wezwać na ratunek Szachraja. Szachraj pokombinował, pokombinował i przestawił mi akcenty w Diecie i na obiad zjadłam moje ulubione Danie. To z czasów młodości, miłości, boskich przystojnych, głodnych, młodych Wilczków-studentów i socjalistycznej pomysłowości na przeżycie.

Zadanie jest z tych jak nakarmić 4 młodych, zdrowych ludzi mając kocher, duży garnek, mało pieniędzy, las dookoła, Jezioro Mokre i sklep w wiosce Zgon. Wtedy powstało Danie zwane przeze mnie nie wiedzieć dlaczego, Bigos Segetyński. W wersji socjalistyczno-leśnej to była smażona na margarynie: marchewka, cebula, pietruszka, por i puszka Gulaszu Angielskiego albo Konserwy Turystycznej, do której dolewało się "wiadro" wody, wrzucało zszatkowaną główkę białej kapusty i kilo młodych ziemniaków. Pieprz, papryka, liść laurowy i kminek. Buon apetit.

W wersji kobiety dojrzałej, mądrej, będącej na drodze do niewątpliwej urody, w przyszłości zwinnej, zgrabnej tańczącej leciutko na palcach w czerwonych szpilkach - walca..... trzeba było troszkę zmodyfikować.

A więc, rano zamiast masła cieniutko serek kozi, 1 kromka zamiast trzech sałatka z pół pomidora z zieloną cebulką, a dwa plasterki szyneczki i 2 łyżeczki masełka jak znalazł do bigosiku. Z obiadku porcja mięska do bigosiku a zamiast makaroniku, 2 ziemniaczki do tegoż. Idąc tym tropem ugotowałam sobie 2 duże michy o,5l każda na obiad i przekąskę w proporcjach 2/3 do 1/3. Podsmażyłam: białą  cebulę z zielonej cebulki, pół pęczka koperku, ząbek czosnku, pokrojone mięsko i szyneczkę z pieprzem, papryką słodką, papryką cayen, z liśćmi lubczyku, dodałam trochę wody, poszatkowanej kapusty, posoliłam, dusiłam chwilę, obrałam 2 ziemniaki i dodałam pokrojone w kostkę. Duszenie doprawienie i.....

Jedząc z miski znów byłam 49-kilową 22-latką siedzącą na wysokim, piaszczystym brzegu jeziora w krótkich spodenkach, dyndającą swobodnie chudymi nogami. Kocher parzył, aluminiowa łyżka nie mniej. Z tyłu słyszałam szum sosen, u stóp pluskały fale jeziora i szeleścił tatarak. Obok szczęśliwi bosko, przystojni trzej koledzy siorpali niemiłosiernie, pożerając z lubością moje dzieło. Ech.....

  • lukrecja1000

    lukrecja1000

    30 maja 2014, 07:36

    ;) opisujesz swoje dietetyczne dylematy z poetycka wyobraznia..i te podroze w czasie ...do lat mlodosci ,rozumiem taki stan ducha...tesknota za tym kims kim sie kiedys bylo(w sensie fizycznym...bo jesli o dusze chodzi to mimo zmiany opakowania zawartosc ciagle ta sama)..zainspirowalas mnie ta mloda kapusta...och jaka pyszna z koperkiem kiedys gotowala moja babcia..niemal czuje jej cudowny wiosenny zapach..pa

    • Nakonieczny

      Nakonieczny

      31 maja 2014, 12:20

      Witaj Słodka Lukrecjo. Bardzo dziękuję za Twoje wpisy. Szczerze życzę Ci powrotu do zdrowia, pełnej kondycji i sprawności. Wagę masz idealną jak dla mnie. Synem się nie martw. Na pewno dobrze go wychowałaś i wcześniej, czy później jak dorośnie i dojrzeje oceni właściwie co dla niego zrobiłaś. Myślę, że masz rację, że kochasz kogoś, bo tak naprawdę tyle znaczymy ile kochamy i to nas rozwija. Ja kocham nadal mojego Męża i być zabrzmi to dziwnie to dał mi wszystko co potrzebuje kobieta. Patrząc wstecz mogę ocenić moje życie dobrze. Kochałam, byłam kochana, pożądana, miałam i mam, teraz może troszeczkę inną rodzinę. Nie jestem samotna, opuszczona, formalnie nadal jestem mężatką. Jestem WOLNA. Czasami jest tak, że ludzie się zmieniają i Ci młodzi po latach nie są takimi samymi ludźmi. Jeden podejmuje pracę nad sobą , ma ambicje, zmienia się; drugi chce pozostać w tym co zna, co jest bezpieczne i zgodne ze szkołą jaką wyniósł z domu. Myślę, że mój Mąż oddał mi przysługę i zrobił najlepsze co mógł zrobić dla mnie, odchodząc. Dzisiaj mogę żyć zgodnie z moim poczuciem szczęścia. Wiele kobiet zostaje wdowami i muszą żyć dalej, ja mam to szczęście, że mogę liczyć na Męża w opiece finansowej nad najmłodszą córką, utrzymuje ją na studiach, kocha wnuki i odwiedza pozostałe córki. Moje życie powróciło teraz do mnie. Żyj i ciesz się życiem. Przeczytałam tylko troszeczkę Twego Pamiętnika, obiecuję, że do niego będę zaglądać, bo bije od Ciebie energia. Pewnie jesteś Trójką wg Eneagramu ale ja jestem Dziewiątką i odnalezienie powodu i chęci do działania jest lekarstwem na moje cechy charakteru. Kontakt z ludźmi aktywnymi jest dla mnie zbawieniem, moją inspiracją. Włochy uwielbiam. Dopiero byłam w nich dwa razy. Od stycznia zaczęłam uczyć się włoskiego w ramach przygotowań do Pielgrzymki na Kanonizację. Byłam, przeżyłam, może napiszę coś na ten temat pod wpływem natchnienia w Pamiętniku. Zdjęcie ALP CUUUDOOWNEE! Pa Słodka