Pisanie pamiętnika ma bardzo wiele zalet. Praktycznie piszę go od Wszystkich Świętych, przedtem na papierze, do użytku wewnętrznego i go kontynuuję. Teraz ten, zalecany przez psychologa aby odhaczyć kwadracik "dla wszystkich" staje się pamiętnikiem do użytku zewnętrznego. Może to i dobrze, bo trzeba się liczyć z odpowiedzialnością za słowo i czytelników. Nie można siebie i innych dołować, trzeba mieć sukcesy a to codziennie przypomina w chwilach pokus i słabości, że przecież są tacy, którzy mi życzyli zwycięstwa. Przekonałam się już, że tam po drugiej stronie są życzliwe dusze, które komentują mój pamiętnik i jestem im Wszystkim bardzo za to wdzięczna. Też życzę im wszystkim sukcesów w walce z swoimi słabościami, małymi i wielkimi. Nie czytam na razie tych pamiętników i jak najmniej odpowiadam, bo jestem na etapie ograniczania sobie dostępu do kompa i próbuję wychodzić na zewnątrz na świat rzeczywisty. Robiąc bilans: dlaczego doprowadziłam się do takiego stanu, że podwoiłam masę, odkryłam jeden z elementów diagnozy przyczyny i był nim kompletny brak ruchu, wielotygodniowe siedzenie w domu, ograniczające się do komórki, telewizora, książki i kompa. Piszę o ptaszkach, kwiatkach, zapachach, smakach, wrażeniach dotykowych bo budzę świadomie moje wszystkie zmysły i przypominam sobie świat z przed.....gdy żyłam, pracowałam, kochałam, działałam, gdy byłam wrażliwa na muzykę, piękno, przyrodę, gdy haftowałam i tuliłam dzieci, gdy wspierałam pracowników i podwładnych, gdy byłam odpowiedzialna za wielu. Teraz po pseudo porażkach, bo czyż to moja porażka, że mąż okazał się wiarołomny, albo czy to jest porażka, że poszłam na zasłużoną wypracowaną przez siebie emeryturę, albo czy porażką było, że straciłam 2 razy pracę w tych nowoczesnych czasach, gdy nikt nie potrzebuje starej kobiety, inżyniera, gdy zachorowałam na raka, gdy zmarła mi babcia, dziadek, ciocia, przyjaciółka, mama. To było tylko życie. Najważniejsze, to przezwyciężyć swoje słabości i iść dalej i to zrobiłam. Gdy zastanawiałam się po co chcę być szczupła i zadawałam sobie te tysiące pytań co dnia, aby znaleźć motywację do dalszego życia, musiałam podsumować swoje życie. Było to życie bardzo dobre. Mam trzy wspaniałe córki, piękne, mądre, kochające i mnie i swoich partnerów, swoje dzieci i ojca, wykształcone, najmłodsza jeszcze studiuje. Mają mieszkania, są wolne od nałogów, bywają za granicą, czego mi brakowało. Miałam wtedy uczucie, że wszystko, absolutnie wszystko co miałam do zrobienia, zrobiłam i mogę odejść. I mocno muszę szukać tych powodów, aby dalej żyć tylko dla siebie. Mam ich coraz więcej, wiele z dawnych marzeń zaczęłam realizować i ćwiczę się w koncentracji na życiu. Pora kończyć, poranna toaleta przy ojcu mnie wzywa.Jutro też jest dzień.