Dopóki człowiek kręci się w życiu jak osioł w kieracie i patrzy na ogon poprzednika i dopóki nie podniesie głowy ocenia swoją sytuację jako dobrą, normalną, oczywistą i nie możliwą do zmiany. Przecież ten przede mną robi to co ja i nie narzeka, trudno zresztą narzekać ogonem... Inaczej jest gdy człowiek nie spostrzega tego współtowarzysza, który idzie jak on w kieracie, żyje jak on i nie porównuje się do nikogo... Wolna myśl i ocena sytuacji bez kontekstu szuka odpowiedzi jak chce mi się żyć aby czuć się szczęśliwym bez robienia krzywdy innym uczestnikom życia. Jeżeli zada sobie wtedy pytanie: czy jestem szczęśliwa, a jeżeli tak, to co mnie taką czyni, albo jeżeli czuję się nieszczęśliwa, to dlaczego; wtedy może dojść do ciekawych i zaskakujących wniosków....
Przecież, gdy odejdę z kieratu i przestanę wpatrywać się w ogon przodownika pójdę tylko swoją drogą.... Ta droga na pewno będzie tą, która skrzyżuje się z drogami tysięcy dróg innych wolnych jednostek ale nigdy nie będzie identyczną z kimś równie wolnym
Aktualnie droga moja skrzyżowała się z drogami kobiet, które chcą być szczęśliwe i swoje szczęście upatrują między innymi, bo nie tylko oczywiście, w utrzymaniu lub uzyskaniu piękniejszej, zdrowszej, wygodniejszej sylwetki i życia z satysfakcją, celem, planem i radością z sukcesu
Czyli, na początku każdego takiego etapu, trzeba wiedzieć PO CO? I nie może to być powód jaki podają inni, to musi być tylko mój powód, bo tylko MÓJ może dać mi siłę, zapał, wytrwałość i satysfakcję z uzyskania tego czego się chcę spodziewać na końcu i nie będzie mnie nic frustrować po drodze, bo z nikim się nie porównuję, nie staję do wyścigu, ale żyję tak jak chcę,bez patrzenia w ogon kogokolwiek
Te zdjęcia z Sopot są z marca, prawie wiosny, słońce jest ostre ale na drzewach nie ma jeszcze żadnych pączków i to jest letnisko bez letników i w tym jest jego niezwykłość.O Sopocie odruchowo myślimy jak o tętniącym życiem, gwarem, tysiącami chodzących, siedzących, kupujących, jedzących, opalających się ludzi, pełnego bud, sklepików, towarów, półnagich ciał placu, ale poza sezonem to tylko dekoracje tego czego nie ma..... I to jest takie czarowne dla mnie
Jak dekoracje w teatrze, jak ten zwariowany dom
gilda1969
9 lutego 2015, 15:18Wszystko po coś jest:))
Nakonieczny
18 lutego 2015, 08:20Też tak myślę, nic nie dzieje się bez przyczyny:)) Miłego Dnia Jolusia:))
Florentinaa
9 lutego 2015, 12:09A gdzie ten uroczy dom?
DianaS2014
9 lutego 2015, 15:45Mówiąc o wolnych wyborach i bardziej niezależnych uwarunkowaniach miałam na myśli ludzi w przedziale wieku 20 – 40 lat. Później pojawia się wiele ograniczeń zdrowotnych, często finansowych, obowiązków rodzinnych (starzy rodzice, wnuki itp.) Ale oczywiście gratuluję uzdolnionego syna i możliwości słuchania w jego wykonaniu Rachmaninowa i Mozarta.
Florentinaa
9 lutego 2015, 16:29To pewnie rzecz indywidualna. Mam 50 i poczucie, ze jestem mniej uwarunkowana psychicznie i materialnie niż w przedziale 20- 40. Materialny brak stabilizacji jakiejkolwiek, wymagania rodziców, lęki i niepewności, rodzinne uzależnieni, małe dzieci, bardzo często chore to bardzo mnie warunkowało. Moje własne choroby przewlekłe, osłabienie, operacje mniej mi rozkładają życie niż wcześniejsze stałe bieganie z dziećmi do lekarza, na rehabilitacje, do szpitali, poradni, etc. A syn nie wiem, czy uzdolniony, owszem, ćwiczy, ale ma raczej inne cele zawodowe, to rodzaj hobby jak piłka nożna... jak na mój poziom umuzykalnienia i wykształcenia to miło, że gra, i to mi wystarcza i dobrze robi...
Nakonieczny
18 lutego 2015, 08:23Na ulicy Monte Casino, to ta prosta od Mola, po prawej stronie. To taki Gaudi na miarę naszych możliwości:))
Florentinaa
18 lutego 2015, 09:03Wprowadza w dobry humor;-)
debra
9 lutego 2015, 00:43Super przemyślenia.
Nakonieczny
18 lutego 2015, 08:19Dzięki, to tylko inspiracje do dalszych. Miłego Dnia:))
DianaS2014
8 lutego 2015, 23:31Czy pójście własna droga jest możliwe, gdy żyje się w konkretnych uwarunkowaniach i obowiązkach?Chyba w naszym wieku, Małgosiu, niewielkie pozostały możliwości. Możemy zadbać o swoje zdrowie, figurę, rozwój duchowy i wszelki inny, ale lista możliwości o wiele krótsza niż jeszcze dziesiąt lat temu. Ja myślę w taki prosty sposób: odchudzam się, bo chcę... uczę się języków obcych, bo to najprostszy sposób na ćwiczenie pamięci. Jednym słowem pytaniom PO CO staram się udzielać w miarę sensownej prostej odpowiedzi, choć nożna też jak wnuczka Melchiora Wańkowicza, zapytana dlaczego, opowiedziała dlatego.A co do kieratu, to mamy go już raczej za sobą w porównaniu z młodszym pokoleniem zaprzęgniętym na 10- 12 godzin i tak codziennie za nie zawsze satysfakcjonujące wynagrodzenie albo tułaczka po obczyznach. Życie na emeryturze ma swoje uroki, choć czas jakby się skurczył i poniedziałek galopem sięga soboty. Trzymaj się dzielnie i życzę wiele dobrego na nadchodzący tydzień. A Sopot zaludniony wydaje się jakby mnie sterylny :-)
Florentinaa
9 lutego 2015, 12:06Myślę, ze pójście własną drogą jest właśnie bardziej możliwe, gdy się ma więcej lat niż mniej... coś już wiem, nie jestem tylko reakcją na dzieciństwo, rodzinę i konteksty, nie jestem już tylko poszukiwaniem siebie samej, coś już pokazują moje własne doświadczenia, a nie tylko opowieści i nieomylne sądy innych. Mnie się podoba, ile mam lat. Czy konkretne uwarunkowania i obowiązki ograniczają ? koleżanka mojej córki 6x szósty raz zmienia instrument, próbowała na pianinie, bo tak mama radziła, nie pozwalając na skrzypce, potem na skrzypcach, potem na harfie, potem na gitarze, itd. W tym samym czasie zaczął mój syn na pianinie, bo było w domu, gra od 8 lat na jednym instrumencie, ograniczony warunkami i obowiązkami;-). Jakoś znacznie lepiej i swobodniej gra mój syn, i znacznie lepiej wyraża siebie, niż owa panna, co zmieniała ciągle warunki i nauczycieli... A może to tak - ona się wyrażała w zmianie instrumentu, a on się wyraża w grze na pianinie, grając Mozarta i Rachmaninowa....
Nakonieczny
18 lutego 2015, 08:17I tutaj tak całkiem bym się z Tobą nie zgodziła. Wcześniej jednej idei jak rodzina musieliśmy poświęcić wszystko co indywidualne,nawet chcieliśmy poświęcić temu swój czas, swoje hobby, swoje zainteresowania itd...Teraz mamy może mniej siły, mniej urody ale zdecydowanie więcej czasu, jakieś większe lub mniejsze stałe dochody, mieszkanie, meble, doświadczenie, większą wiedzę o swoich potrzebach i znajomość historii... Ja mam uczucie wolności, zwłaszcza, że małżonek sam się wyeliminował, ale nawet gdyby był to i tak ważne były dla mnie dzieci a on miał tylko takie same prawa jak ja:))
Mayan
8 lutego 2015, 21:22Żebym to ja wiedziała po co?
Nakonieczny
18 lutego 2015, 08:09Szukaj Ewciu:))
moderno
8 lutego 2015, 20:41Ważne jest , aby naszemu działaniu nadać sens i znaleźć odpowiedź na pytanie po co
Nakonieczny
18 lutego 2015, 08:09Dokładnie o to mi chodzi. nie da się odchudzać dla ludzi, albo co ludzie powiedzą. Człowiek wolny ma to gdzieś, co ludzie mówią, albo jaka aktualnie jest moda....Robić coś trzeba dla swojej indywidualnej potrzeby, nawet gdyby to była potrzeba podobania się komuś :)) Buziaki i miłego, całe szczęście, że już mamy słoneczne, dnia:))
Aldek57
8 lutego 2015, 19:25Myślę, że dzisiaj w Sopocie nie jest tak wiosennie, ale może się mylę.A co do chudnięcia to o ile odstępstwa są kontrolowane to i waga współpracuje w innym przypadku pozostaje"zamordyzm".Miłego wieczoru:))
Nakonieczny
18 lutego 2015, 08:05Dobrze myślałaś, ale już od kilku dni jest znowu wiosennie. Prawie same słoneczne dni. Zimno w nocy, rano mglisto i szarawo ale potem ślicznie. Odstępstwa faktycznie muszą być obserwowane, dlatego trzeba żyć świadomie,bo to już połowa sukcesu. Jakim mówisz :widzę Cię, nie są już takie bezczelne :) Miłego Dnia :))