Nie mogę jeść, co zrozumiałe, ale też jestem tak podekscytowana tym faktem, że budzę się już o 6-tej, żeby rozpocząć DIETĘ. Objawy ciężkiego zakochania. Niestety nie widzę na widnokręgu żadnego obiektu, który by te stany euforii we mnie wywoływał....Musi być winna wiosna tak sama z siebie. Czerwone dachy spadziste, takie góralskie płoną w porannym słońcu, lipy jeszcze nie rzucają ożywczego latem cienia, błękit włoskiego nieba wbija się do mieszkania. Chce się żyć i chce się pisać.
Od rana w łóżku wyczytuję dzisiejsze MENU i listę zakupów na bieżący tydzień i stwierdziłam brak 1kg pomidorów, pół kilo ryby.....Będę musiała to jakoś przeżyć, bo aktualna wizyta w sklepie przez najbliższe 3 dni z wiadomych chomiczych skłonności jest dla mnie raczej nie wskazana. Po prostu w lodówce nie ma miejsca.
Już drugi dzień trzymam się diety i jest to wzrost o 100% w stosunku do poprzedniej próby. Może to mnie tak podekscytowało. Jestem wielka i dam radę. Wczoraj miałam za zadanie usmażyć naleśniki na patelni bez tłuszczu. Było to nie lada wyzwanie. Na szczęście było ich tylko dwa, więc pierwszy był lekko surowawy a drugi lekko podpalony. Nigdy bym nie wpadła na to, że starta gruszka z serem pleśniowym może być tak smakowitym nadzieniem do naleśników. Przyznam, że z pewną dozą nieśmiałości, trochę jak do jeża, podeszłam do wytworu moich rąk i o dziwo byłam syta. Ponieważ wzięłam 30g sera miast 45g, uzupełniłam posiłek szklaneczką zimnego mleka z lodówki. Innym zaskakującym odkryciem wczorajszej mojej przygody kulinarnej była przekąska z tuńczyka z wody. Po odsączeniu 30g po dodaniu do niego ogórka kiszonego i pół cebulki pokrojonych w kostkę doznało nieprawdopodobnego rozmnożenia wypełniając sobą całą szklaną kompotierkę, a po dodaniu pieprzu nie byłam w stanie zjeść na raz tej przekąski....Tak byłam syta
Zostało mi jeszcze 30 minut do I śniadania, więc muszę z całą mocą stwierdzić, że największą zaletą Pamiętnika Odchudzania jest idealne zabijanie czasu oczekiwania na to wydarzenie i odciąganie uwagi.
Pożegnałam się z moim domem w Gliwicach. Pożegnałam moją kuchnię i mój wspaniały fotel, który zbyt długo trzymał mnie w swych wygodnych ramionach. Teraz przynajmniej siedzę w fotelu biurowym i wożę się nim po pokoju Pokażę Wam zdjęcia tego nieistniejącego już domu. Dojrzałam do białej kuchni. Z sobą przywiozłam jedną komodę, dwa krzesła, maszynę Singerkę pod marmurowy stolik, szafki Billy i 10 kartonów nie wiem czego....Córki pakowały. Przypuszczalnie szkła, płyt, kaset, zdjęć, dokumentów i książek.
mefisto56
12 kwietnia 2016, 11:43Ja od wczoraj wystartowałam z dietą MŻ , bez ziemniaków i słodyczy , tzn.nie będę nic piekła przez jakiś czas , bo inne słodkości mnie nie dotyczą !!! Muszę zrzucić min. 10 kg , by uniknąć / oddalić / wymiany stawu biodrowego :))) tak mi się narobiło !!! Będę Cię wspierać , jednocześnie siebie pilnować !!! Miłego dnia z dietką !!!
Nakonieczny
13 kwietnia 2016, 08:00Ach te stawy!!!!! Widzę coraz więcej ludzi ma z tym problem i mężczyźni widzę, że też. Właśnie z tego powodu powinnam pożegnać chociaż 36kg i ćwiczyć. Zaczynam od 12, a potem mam nadzieję na kolejne tuziny :)) Buziaczki i podtrzymujmy się wzajemnie :))
gilda1969
11 kwietnia 2016, 19:41Dietkuj dzielnie, kochana i bądź wiosennie w wiośnie zakochana!:))) Ładne, przytulne mieszkanko i ktoś do nas z lustra się tu tajemniczo uśmiecha:)))
Nakonieczny
12 kwietnia 2016, 09:08Witaj Słoneczko:)) Dziękuję, tam miałam 3 pokoje. Tu będę musiała się zmieścić na 35m...Ale jestem dobrej myśli. Zaczęłam wyznawać filozofię minimum sprzętu, maksimum jakości życia :))Buziaki z rana i super dnia:))
Nakonieczny
12 kwietnia 2016, 09:09Jesteś równolatką mojego pierworodnego Zięciunia :))
Mayan
11 kwietnia 2016, 16:09A gruszkę po starciu poddusiłaś czy surową dodałaś do naleśników? Trzymam kciuki za spadek :)))))
Nakonieczny
12 kwietnia 2016, 09:04Gruszkę tarłam na grubych oczkach od buraków razem ze skórką, odsączyłam i wypiłam sok. Do gruszki dodałam pokruszonego sera pleśniowego typu Lazur....i do gorących naleśników. Pyszne :))
Mayan
12 kwietnia 2016, 16:42Dzięki :)))
mefisto56
11 kwietnia 2016, 15:09Małgosiu !!!! Dasz sobie radę z dietą , bo teraz skupiasz się tylko na tym !!! Jak jeszcze zobaczysz na wadze dobre wyniki , to jeszcze bardziej Cię to zmotywuje , ja chyba na dobre pogonilam 9 z przodu !!! Wierzę w Ciebie i mocno trzymam kciuki !!!!
Nakonieczny
12 kwietnia 2016, 09:02Dziękuję Ci Krysiu :))Taką też mam nadzieję, bo mi to schudnięcie jest bardzo potrzebne. Już ostatni dzwonek jak nie chcę skończyć uwięziona w mieszkaniu czy na wózku. Dieta jest bardzo smaczna a ruch, mam nadzieję, z każdym dniem powinien być mniej bolesny. Buziaki i Miłego owocnego dnia !
Alianna
11 kwietnia 2016, 10:08Trzymam kciuki za dietkowanie :-)
Nakonieczny
12 kwietnia 2016, 08:57Dziękuję, dziękuję i serdecznie pozdrawiam :))