Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zdecydowanie gorzej!


Dzisiaj znowu pewnie dobiłam do 2tyś. Ok. To nie dużo, ale jak przy tym schudnąć? Cały dzień okazał się być nieudany... W ostateczności nie wytrzymałam i postanowiłam znów (pierwszy raz od 3 miesięcy) spróbować wymiotów, aby przekonać się, że NIE POTRAFIĘ.. Bez sensu, ze piszę Wam o tym. Ale ja muszę. Chcę  być wobec Was lojalna. No więc ostatnio z tą dietą się pogorszyło i boję się, że zaczną się kompulsy. NIe chce się niszczyć! Jestem tego świadoma, że np. leki przeczyszczające mają więcej wad niż zalet, a z drugiej strony moja chęć schudnięcia.. na jednej szali leży zdrowie a na drugiej figura... A po środku te głupie kompulsy... Tyle się napracowałam przez ten jeden miesiąc.. nie mogę tego stracić.. Tak bardzo się tego boję... nie wiem co mam robić.. :< I jeszcze ta cholerna dieta... Nie mam nawet ochoty na zrobienie zakupów, kupienie jakichś zdrowych produktów.. poza tym zero pomysłów na obiad- nawet gdybym miała robić sobie go sama... Nie wiem... Muszę się ogarnąć. Zgadza się - potrafię, ale z drugiej strony nie wiem jak... Zapominam ciągle o moim atucie, którym jest ostatnio sport... Właśnie tym zamierzam walczyć z tą "suką" (jak powiedziała jedna z vitalijek ) Jest mi ciężko, ale ja się nie poddam!!! Nigdy... Najgorsze jest tylko to, że nie mam nikogo... Najbardziej chciałabym mieć tę drugą osobę- wtedy mam wrażenie, że wszystko by się jakoś ułożyło...  Wczoraj taki pozytywny wpis... Ale to dla Was... Prawda jest taka, że nie wiem, gdzie jest moje szczęście.. Płaczę po nocach, bo wydaje mi się, że już zawsze będę sama... Wiem, że to się pewnie zmieni... Ale ja teraz potrzebuję tego wsparcia i po prostu samotność mi się znudziła... 

Przepraszam, że wprowadzam taki niezbyt fajny nastrój, ale ja sama sobie z tym nie radzę... Jest po prostu niekorzystnie... 

Wierzę w siebie i w Was... nie będę już próbowała rzygać dzisiaj... 

Powodzenia.

Ps. Nie było mi łatwo napisać o tym, bo nie chcę, żeby tak to wyglądało. Nie jestem głupią nastolatką, która popada w skrajności. Rozumiem swoje błędy, ale nie rozumiem czemu nie mam kontroli nad pewnymi rzeczami... :>

  • Niedotykalna47

    Niedotykalna47

    3 czerwca 2014, 12:27

    Nie rób tego Nastel! Prowokowanie wymiotów to zabawa na krawędzi przepaści, nawet o tym nie myśl, wiem co mówię :( i uwierz mi jeśli pojmiesz tą umiejętność, będziesz bardzo nieszczęśliwa ;/ Pamiętaj, że masz nas! Nie ma co się wstydzić skrajności, bo na tym polega ta choroba... albo idealnie albo tragedia. Musimy się nauczyć akceptować to co jest po środku, jeśli przeżyjesz taką sytuację w postaci np. zjedzenia 2500-3000 kcal i nie spowoduje to napadu obżarstwa to nawet większy SUKCES niż dwa tygodnie idealnej diety i ćwiczeń. Więc Kochana nie ma co się smucić :*

  • streaker

    streaker

    3 czerwca 2014, 00:11

    jeju kochana , musisz sobie jakoś z tym sama poradzić skoro nie masz wsparcia od nikogo , znajdz w sobie ten skrawek sily i stan do walki o zdrowie i szczescie! musi sie udac kochana, skoncz z dołowaniem sie naprawde, a co najwazniejsze nie zmuszaj sie do wymiotow..bo wiesz ze to zle :(:*

  • ruda.maruda

    ruda.maruda

    2 czerwca 2014, 23:10

    kochana masz jeszcze tyle życia przed sobą, nie zmarnuj go! przejdź się do specjalisty, może on Ci pomoże? trzymaj się dzielnie, jak przez ostatni miesiąc ;-)

  • Lovelly

    Lovelly

    2 czerwca 2014, 20:28

    dasz radę.. jesteś młoda powinnaś jeść więcej ;)

  • dietasamozuo

    dietasamozuo

    2 czerwca 2014, 19:37

    Ty do psychologa, Kochana, sio, jeśli masz możliwość, sama chętnie bym poszła gdyby nie brak $...