Zostało mi już tylko 33 dni, a do zrzucenia 8 kilo. Czyli dziennie musiałbym tracić dokładnie 240 gram... Czy dam radę? Przy moim aktualnym trybie pracy i kilometrach biegania jest na to realna szansa. Muszę tylko pilnować bardzo jedzenia i nie sięgać po tłuste i słodkie przekąski. Mam nadzieję, że mój znienawidzony brzuch "wstąpi" się trochę, tak abym bez zażenowania mogła pokazać się w czerwcu na plaży :). Na ćwiczenia nie mam czasu, ale z powodu pięknej pogody całkowicie pożegnałam się z kanapowym stylem życia. Kupiłam też rower, co daje możliwości ruchu nawet mimowolnie, ponieważ w zasadzie wszędzie na nim jeżdżę.
Święta minęły w miarę spokojnie, bez obżarstwa i szaleństw, no może poza troszkę za dużymi ilościami alkoholu... Muszę za to zacząć się regularnie ważyć i znów robić regularne wpisy na Vitalii, bo to bardzo pomaga :)