Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Fatal Error...
25 czerwca 2011
Kochane moje - RATUJCIE, bo zapadam się w siebie i w zawrotnym tempie tracę poczucie własnej wartości, na które tak długo pracowałam! ;( ;( ;(
Stanęłam dziś rano na wagę i z przerażeniem zanotowałam 72,1 kilograma. Doskonale wiem, skąd to cholerstwo się wzięło. Jestem w rozsypce. Szczerze, to nie wiem kiedy ostatnio miałam tak fatalny nastrój. Wszystkiemu jak zwykle winny jest facet. Moje miłosne rozterki spowodowały, że nie zważając na dietę jadłam i piłam co popadnie przez ostatnie tygodnie. Z jednej strony z powodu emocjonalnej sielanki i stanu zakochania, z drugiej zaś, gdy zaczęło się między nami psuć, zaczęłam się opychać jak potłuczona. Muszę przestać, ale jest mi tak ciężko na duszy i sercu, że nie wiem czy będę umiała. Kiedy już wydawało mi się, że trafiłam na porządnego, godnego mojej uwagi faceta, okazało się, że on nie poradził sobie jeszcze z rozstaniem ze swoją byłą. Ciągle to rozkminia... Mnie w sobie rozkochał, a żyje wspomnieniem tamtego związku. Załamało mnie to kompletnie. Dosłownie rozłożyło na łopatki. Pierwszy raz od lat, poczułam coś tak silnego i prawdziwego, a tu nagle okazuje się, że on stwierdza, że nie może mi mówić "kocham" ponieważ wyrzucił to słowo! Przez ponad miesiąc karmił mnie złudzeniami, budował wizję szczęśliwego życia, robił plany wspólnego mieszkania... Czy udawał - tego pewnie się nigdy nie dowiem. Tłumaczy, że chciał spróbować, czy jest już gotowy na nowy związek, ale okazało się, że nie. Nie licząc się z moimi uczuciami, patrzył samolubnie tylko na siebie. Zabawił się moim kosztem. To jednak nie jest jeszcze najgorsze. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że ja instynktownie czuję, że tracę kogoś naprawdę ważnego. Nie potrafię być silna, na tyle żeby sobie z tym poradzić, żeby przejść nad tą sytuacją do porządku dziennego. ten post będzie chyba najdłuższym w mojej karierze na Vitalii. Cała moja walka o "Nową" siebie poszła w ciemną dupę. To wszystko robiłam, żeby udowodnić samej sobie, że jestem coś warta, a teraz facet udowodnił mi, że jednak nie. Jak bohaterka "Fatalnego zauroczenia" nie umiem teraz o niczym innym myśleć. Wiem, wiem - powiecie: potrzeba czasu. A ja powiem, potrzeba mi planu, ponieważ cały mój świat zawalił się w momencie. Wydawało mi się do tej pory, że mam doświadczenie w budowaniu relacji. Jednak nigdy dotąd nie spotkało mnie coś tak absurdalnego i tak okrutnego. Jest we mnie tyle złości na samą siebie i na niego. Jednocześnie kocham go i nie chcę znać. Nie wierzę już w to coś, co wszyscy nazywają miłością. To przecież powinno być uczucie, które przenosi góry, daje możliwości i siłę przełamywać fale przeciwności, których normalnie nie bylibyśmy w stanie przebić.
misia868686
18 marca 2012, 01:14Hej ale macie ze soba kontakt?jak przekreslil Ciebie to niech spada,facetom ktorzy wspominaja byle trzeba dosadnie powiedziec ze Ty niejestes jego była ale jak tak bardzo mu zalezy to ja mozesz byc moze tuman sie otrzasnie;-)duzo schudlas ja dopiero zaczynam od dzis i tak planuje 1000kalorii,na jakiej dietce tak schudlas i ile to trwało??pozdrawiam
AnnaAleksandra
25 czerwca 2011, 10:25Gadasz głupoty !! Właśnie jesteś bardzo dużo warto. on tego po prostu nie docenił. Ja Cię naprawdę rozumiem. Przez ostatnie 2,5 roku szalałam za facetem który sam nie wiedział czego chce. Raz ze mną kręcił innym razem nazywał przyjaciółką, potem znowu że mu się podobam i tak w kółko. I co? Teraz jest to dla mnie jeszcze większa mobilizacja do schudnięcia. A ten facet co Cię tak potraktował sam nie jest wiele wart. Więc się nim przestań przejmować i rób swoje !! To w końcu Ty chcesz być szczęśliwa, Ty chcesz schudnąć. Dla siebie ! I ja wierzę, że pomimo tego doła uda Ci się wszystko co sobie zaplanowałaś. Nie on jeden jest na świecie i na pewno jeszcze nie jednego mężczyznę spotkasz i na pewno wielu okażę się dużo fajniejszych od niego. Trzymam za Ciebie bardzo kciuki !! :*