No cóż dzisiejszy dzień praktycznie w całości spędziłam z książka w ręku... w końcu czekała mnie poprawka z kolokwium. Rano zdążyłam poskakać pół godzinki na skakance, a po południu jeszcze 15 min. A jeśli chodzi o jedzenie, to dziś było tak: na śniadanie 3 kromki chleba razowego (sama piekłam i wyszedł jak zawsze świetny) z wędliną, serem białym pomidorem i papryką (ok. 350 kcal), grejpfrut ( ok. 150 kcal), 2 kromki chleba wasa i jogurt jogobella wiśniowy (ok. 150 kcal) na obiad gulasz z suróweczką z pomidora, papryki, ogórka i sałaty pekińskiej do tego sos winegret (sama nie wiem ile to mogło mieć kalorii może ok. 400 ?). A wieczorem kiedy poszłam na poprawę bo byłam pewna że nie zdałam ( 2 poprawne odp. na 8) okazało sie że profesor z okazji Dnia Dziecka zaliczał od 1 punkt... normalnie szok i radość nieopisana. W związku z tym poszłam z siostrą na basen tak żeby się odstresować, bo weekend znowu czeka mnie z książką.