Witam serdecznie po weekendzie....
Ja sie przyznam bez bicia* - nie wykonalam cwiczen tutejszych ale byl taniec ze scierka caly weekend i tango z lopata - ktortko mowiac deburdelizacja mieszkania (zostal tylko skladzik), prace ogrodowe - mam male zielone pomidorki juz... ech.... no i dla relaksu byl basen - troche wyrzutow mam, ale mysle, ze do usprawiedliwienia....
Co do diety - trzymam sie choc dzis bylo ciezko w pracy, male babeczki czekoladowo-migdalowe z gorzka czekolada na wierzchu (ja zrobilam), chleb bananowo-czekoladowy i ciasto z jablkami - wymigalam sie od jedzenia wszystkiego 'lekka niestrawnoscia' - wzielam hedna mini babeczke - 2cm srednica, 3,5 wysokosci lacznie z dekoracja i dziobalam przez godzine nie konczac a biorac do biurka i sprawdzajac czy torebka ja polubi - wywale do kosza w domu - wiem, ze jak zjem to potem bedzie 'przeciez kolejna nie zaszkodzi, od jutra znow zaczne' - wiec by nie przerywac kosz w domu dostanie 'deser'
Co do motywacji daleszej - wlasnie zdalam sobie sprawe, ze jak schudne ladnie to bedzie super pretekst do wymiany calej garderoby!!! I nie bede musiala sie zastanawiac, czy nie wystaja mi waleczki i inne takie :D
Wracam do pracy - koniec lunchu.... a po pracy, ogrodek i basen.
Trzymajcie sie cieplo - slyszalam, ze w Polsce burze** (i to nie polityczne a prawdziwe, z piorunami i grzmotami)
* Prosze nie pytac, do czego przyznam sie z biciem ;-)
**tesknie za burzami - tu widzialam tylko jedna....