Czyli maly motywator - chciec to moc ;-)
Znajomi (10)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2641 |
Komentarzy: | 31 |
Założony: | 27 maja 2015 |
Ostatni wpis: | 16 czerwca 2015 |
kobieta, 44 lat, Kamloops
171 cm, 98.40 kg więcej o mnie
Kochani,
Pokaze Wam, jaki widok mam dzis z okna w biurze - o taki :D
Te domeczki w tle to 'house boat' i sa na jeziorze - dostac sie mozna tylko woda :D
Jest pieknie i za 6godzin ide na rower i jade pogrzebac w ziemi - a co! Weekendowe szalenstwo - pochwale sie tym co rosnie i jak pieknie rosnie w weekend - mam juz malutkie pomidorki, zaczatek rzodkiewek i salaty a dzis lub jutro sadze groszek i buraczki
No właśnie... grupa wsparcia... mały problem - brak wsparcia - martwa grupa od ponad tygodnia - czekam na nowy 'przydział' ciekawe jak będzie....
Tydzień ciężki, oj ciężki - poćwiczyć mało się udało ale ganianie po budowie, po dachu, po drabinach mam zaliczone - można dodac do aktywności fizycznych, no i ogródek i pływanie i codzienny spacer do pracy - 40minut....
padam na pysk - czas psać - prawie północ....
Jest poniedzialek, jest doskonale....
Witam serdecznie po weekendzie....
Ja sie przyznam bez bicia* - nie wykonalam cwiczen tutejszych ale byl taniec ze scierka caly weekend i tango z lopata - ktortko mowiac deburdelizacja mieszkania (zostal tylko skladzik), prace ogrodowe - mam male zielone pomidorki juz... ech.... no i dla relaksu byl basen - troche wyrzutow mam, ale mysle, ze do usprawiedliwienia....
Co do diety - trzymam sie choc dzis bylo ciezko w pracy, male babeczki czekoladowo-migdalowe z gorzka czekolada na wierzchu (ja zrobilam), chleb bananowo-czekoladowy i ciasto z jablkami - wymigalam sie od jedzenia wszystkiego 'lekka niestrawnoscia' - wzielam hedna mini babeczke - 2cm srednica, 3,5 wysokosci lacznie z dekoracja i dziobalam przez godzine nie konczac a biorac do biurka i sprawdzajac czy torebka ja polubi - wywale do kosza w domu - wiem, ze jak zjem to potem bedzie 'przeciez kolejna nie zaszkodzi, od jutra znow zaczne' - wiec by nie przerywac kosz w domu dostanie 'deser'
Co do motywacji daleszej - wlasnie zdalam sobie sprawe, ze jak schudne ladnie to bedzie super pretekst do wymiany calej garderoby!!! I nie bede musiala sie zastanawiac, czy nie wystaja mi waleczki i inne takie :D
Wracam do pracy - koniec lunchu.... a po pracy, ogrodek i basen.
Trzymajcie sie cieplo - slyszalam, ze w Polsce burze** (i to nie polityczne a prawdziwe, z piorunami i grzmotami)
* Prosze nie pytac, do czego przyznam sie z biciem ;-)
**tesknie za burzami - tu widzialam tylko jedna....
Zakwasy w miesiniach ktorych nie ma?
No walasnie.... po kilku dniach cwiczen okazuje sie, ze zakwasy pojawiaja sie nie tylko w miesniach ale i w tluszczyku ;-)
I o tym bede pamietac - niech placze i nie wraca... nigdy!
Co do diety - to jak przewidzialam w pracy byla masakra - ale na budowie nie mam wyboru jak jade na inspekcje to jem z innymi - nie ma lekko, jest nawet ciezko - ale zamiast frytek z sosem (alergia na ziemniaki) dostalam dodatkowa porcje warzyw - wiec nie jest zle choc sosu tez bylo jak dla 'chlopa' - no ale mamy wiecej facetow imieniem 'Paul' podczas spotkan (nie budowlancy tylko CI co na spotkania chodza decydowac co dalej) niz kobiet w tym projekcie, wroc w kazdym nad jakim pracuje. Czego sie spodziwac po spotkaniu budowlancow-kierownikow w branzy, inzynierow, architekta i jednej pani architekt+jednej pani manager projektu? Przynajmniej jest zabawnie...
CO poza tym - wczoraj wieczorem wpadlo jedno piwko - ale to byla wyjatkowa sytuacje... chyba musze popracowac nad sila woli i byc silniejsza niz moje najsilniejsze wymowki...
A jak u Was? Jakies plany na weekend?
Cisną mi się na usta słowa....
No właśnie... cisną mi się na usta słowa bo ani dziś ani jutro szans na przestrzeganie diety dużych nie mam... Rano zjem śniadanie 'zgodnie z przepisem' a potem i dziś (byłam) i jutro (będę - duza różnica czasu kochani między nami) masakra aż do kolacji - czemu - bo na budowie inspekcję robię... co to w prktyce oznacza? Lunch z budowlańcami - i tu mam wybór jak w XVIII-o wiecznym więzieniu - jeść albo nie jeść (a oni jedzą i nawet przy połówce porcji jak to zrobiłam dziś jest to ogrom kaloryczny!) a na II śniadanie lub przygryzkę mam do wyboru: ciasteczka, pączki (kilka typów), ciasta sklepowe - więc tu wybór - do kawy nic... a nie wypada się odcinac i wyskakiwać z jablkiem - to budowa....
Ale to tylko kilka razy w miesiącu - lub aż kilka razy w miesiącu... no ale mogliby mnie zmuszać do jedzenia wszytskiwgo - rok temu przekonałam ichniejszą 'kucharkę', że mam alergię na ziemniaki więc dostaję dodatkowy kawałek ryy/mięsa i więcej warzyw - ale mięso to deep fry - nasączone tluszczem tak że heja!
Przynajmniej rano i wiczorem sie trzymać mogę :-)
Z pozytywnych aspektów - dziś zmarzłam jak pierun, w sobotę było tak ładnie 20 na plusie a wczoraj i dziś śnieg!!!! Tak 2 czerwiec i śnieg!!! Chyba matka natura ma swoje dni i się na wszystkich boczy - no cóż - kobieta więc rozumiem ;-) Sama mam takie dni czasem...
Co poza tym - jutro basen - dziś przećwiczyłam powtórkę poniedziałku, który zrobiłam w niedzielę - motam - ale wczoraj planowałam iść na basen - zamiat poszłam w śniegu na spacer - też było ok.
Posadziłam w doniczce miętę - mam nadzieję, że wyrośnie ładnie :D
Poniedzialki powinny byc dla chetnych ;-)
Witam odwiedzajacych i czytajacych...
Dzis brzydko, deszczowo i zimno - wody z nieba leje sie tyle by dreszcz przeszedl i sie zdenerwowac ale nie na tyle by ugasic pozary - choc ogrodek podleje... Czy wspomnialam, ze jest zimno? Dwa dni temu ponad 20 dzis raptem 2... kto zjadl zero? przyznac sie!
Dietowo - dzis ok - ale tu dopiero 10 rano wiec jeszcze nie ma sie co chwalic - trza byc dobrej mysli i tyle a wiczorem popywac na basenie i potem polenic sie w saunie.... jako motywator by plywac - 10basenow=2minuty hottub/sauna wiec jak chce sie 10minut polenic trzeba przeplynac 50basenow - no ale na przyjemnosc trzeba zapracowac ;-)
Do przeczytania wieczorem, moim wieczorem
Weekend już się kończy, dietę staram się utrzymywać... ale problem w tym, że muszę wymieniać - zastanawia mnie, czemu nie można ułożyć diety 'pode mnie'? Chyba takie miałybyć założenia... pierwsze dwa dni - zupełnie nie w mój deseń... kolejne (nowy tydzień od poniedziałku) już wygląda lepiej ale nadal nie tak, jakbym chiała - ale z drugiej strony mam schudnać.... więc skoro jedząc jak jadłam przytyłam to moze jedząc inaczej schudnę - poprostu będę co jakiś czas podmieniać... będzie dobrze, trzeba dać czas i szansę ;-)
albo aktualizować ustawienia - wywliłam wszystkie kanapki :D
Co do ćwiczeń - czekam jutra - zamierzam wskoczyć na rower, podjechać podlać ogródek, wrócić do domu i wykopać mój ociężały leniwy zadek na basen...
No i ćwiczenia zaplanowane na jutro chcę wykonać dzisiaj - a jutro to co napisałam - ale to chyba nie jet duży problem....
A jak Wam mija weekend?
My tu o dietowaniu a tu takie reklamy....
No tak, czwartkowy poranek i nie jest latwo - my tu mamy chudnac kochany internecie a nie czekolada sie objadac - o taka reklama nad moim pamietnikiem.... gdzie reklamy jablek, nowych cwiczen, optycznie wyszczuplajacej bielizny ;-)
No ale wracajac do diety, ktora mam dostac jutro - powoli zaczynam sie brac za siebie - slowo klucz - powoli ;-)
Wczorajsze jedzenie bylo o takie:
Sniadanie - koktajl - banan, jablko, ogorek zielony, sok z marchwi/jablka/pomaranczy (domowej wyciskarki), nasionka chia
2 Sniadanie - jabklo, batonik musli bez cukru, organiczny (wiec niby zdrowy)
Lunch - chleb chrupki, maslo, majonez, jajka na twardo
Przegryzka - pomarancza, jablko
Objad - kurczak w panierce, sos miodowo-czosnkowy, lodyga selera
Cwiczen - sila woli by bedac w pubie zjesc tylko kurczaka a nie wypic piwo - byla woda mineralna z plasterkami pomaranczy :D
Dzis bedzie ciwiczeniowo lepiej - praca w ogrodku - trza przekopac, spacery z psami kupla, ktorych mu pilnuje jak wyjechal....
Natalie - wyprawa po nowa siebie
Ktos kiedys powiedzial, ze wewnatrz kazdej dziewczyny z nadwaga jest szczupla dziewczyna, ktora chce sie wydostac - no coz... zamierzam jej w tym pomoc!
Zaczynam z malo skromna waga... 100kg, bylo wiecej (jak zaczynalam 105), spadlo do 99,4 i sie zatracilam znowu i wrocilo do 100,7....
Chyba bez wsparcia fachowego nie damy rady - koniec z partyzantka dietowa - czas na profesjonalna armie! Nie ma lekko - ale niech z kazdym tygodniem bedzie lzej!
Nie ukrywam - licze na wsparcie bo potrzeba.....
Jesli chodzi o efekt jojo - pierwszy raz sie odchudzalam bo wazylam 75kg.... teraz duzo bym dala za to 75... no i duzo dam, potu, bolacych miesni, i usmiechu na twarzy z kazdym utraconym kilogramem
Do Dziela