Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
100 dni przemiany beznadziejnego przypadku


Jestem grubą szczęściara, mam fajną rodzinę, zdrowe dziecko, pracę którą lubię, zero problem finansowych ale............ całkowity brak motywacji do odchudzania. Po ciąży minęły już prawie 3 lata a ja jestem coraz grubsza. Nie potrafię opanować w sobie chęci jedzenia, chęci pochłaniania słodyczy - każda ilość o każdej porze dnia i nocy. Próbowałam już wszystkiego - od kilku tygodni na diecie pudełkowej poprzez zamawianie sprzętu treningowego do domu kończąc na indywidualnych zajęciach z boksu i crossfita. Na treningi chodzę od lutego, wylewam tam krew, pot i łzy, na następny dzień po treningu nie potrafię wstać z łóżka, cały dzień chodzę jak paralityk nie wspominając o dzikiej ochocie zamordowania trenera podczas wysiłku. Jedyny plus ćwiczeń - nie tyje więcej, waga jest na tym samym poziomie pomimo nietrzymania diety. Mąż przestał we mnie wierzyć, że kiedykolwiek mi się uda.... Mówi, że kocha ale.... Ważąc 81 kg (waga startowa) przy wzroście 158 cm nie wyglądam atrakcyjnie. Mnóstwo kompleksów, mnóstwo zahamowań i narastająca frustracja odbijają się na moim życiu prywatnym. W poniedziałek wróciłam z badania USG jamy brzusznej - mam niealkoholowe stłuszczenie wątroby 2 stopnia o krok do marskości pomimo tego, że nie piję alkoholu, dodatkowo stwierdzony początek cukrzycy 2 stopnia oraz zespół policystycznych jajników. Jak coś z sobą nie zrobię to moja córeczka nie będzie mogła cieszyć się mamą zbyt długo, nie mówiąc już o tym, że bardzo chciałabym mieć drugie dziecko. Mój stan zdrowia i waga nie pozwalają mi w tej chwili na to.... Po wszystkich wizytach u lekarzy trochę się boję, nastraszyli mnie, zadziałali na wyobraźnię - od 3 dni jestem na diecie do 1600 kcal, ćwiczę 3 razy w tygodniu. Nie chcę się głodzić drastycznym obniżeniem kalorii bo wiem, że nie wytrzymam na takiej diecie. Pamiętnik traktuje jak wsparcie psychiczne - przyjaciela któremu można się wygadać gdy jest ciężko...

PS> Zapomniałam dodać dlaczego 100 dni? To jest okres czasu, który daje sobie do wprowadzenia zasad zdrowego odżywiania się i zmiany podejścia w mojej głowie do jedzenia.

  • Azane

    Azane

    26 maja 2017, 16:05

    Neffia, mój mąż też nie wierzy.. już mu nawet nie mówię, ze coś robię... on do jedzenia podchodzi podchodzi użytkowo. Raczej nie dojje niż przejje. Ale tak sobie myślę, że przede wszystkim chcę zmian dla siebie, a potem będę patrzeć jak mu kopara opada;) Wydaje mi się rozsądne to co piszesz o kaloriach... Ja teraz mam 1500 na Vitalii i to jest spook ilość - przynajmniej na razie. Trzymam mocno kciukacze, żebyśmy realizowały to, co sobie zamierzyłyśmy!!! A pamiętnik/ forum/ grupa wsparcia fajna sprawa- juz widzę że to trochę działą!

  • MagiaMagia

    MagiaMagia

    25 maja 2017, 18:25

    To motywacje masz. Tez walcze przy pomocy diety z cukrzyca 2 i tez dopiero strach o wlasne zdrowie/zycie ucial moje wymowki dietetyczne. Powoli do celu!

  • wiolaWRG

    wiolaWRG

    25 maja 2017, 17:35

    Ja w Ciebie wierzę, nie popsuj tego ! :)