Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
DZIEŃ 94 Z 90 czyli wstyd na całego


a, żeby był jeszcze większy, to publicznie się przyznam - 73,4 - okienko pokazało z samego rana. znaczy ponad kilo smalcu więcej niż przed tygodniem. O matko!!! weekend w gościach, późniejsze grzeszki, stan przedmałpowy.. no i jest ON. Pierwszy wzrost od 94 dni :<

Tak moje Panie, nie ma sukcesu bez poważnego podejścia do problemu. A markowaniem działań można oszukać jedynie siebie. Szklana nie da się oszukać. I dobrze. I bardzo dobrze. W końcu za to jej płacą :p

Dzisiaj moje trzy posiłki - bez pudełka malin, woreczka czereśni i paczuszki orzechów pomiędzy nimi. Po południu solidny trening. I tyle w temacie.

Dobrze, że w końcu weekend w domu. Nie będzie szarlotek na ciepło i bułeczek z konfiturą na śniadanie.

A dzisiaj moje dziecko małe (czyt. 19 lat) leci z koleżanką do Londynu. Moja córcia robi za głównego ogarniacza sytuacji. Znaczy ma coś po mamusi ;)

Może i dobrze, bo koleżanka jakoś mocno nieogarnięta.. wczoraj przyjechała do nas i.. najpierw spóźniła się na pociąg (miała być w Warszawie o 19, a była o 24). Potem zgubiła bilet i musiała kupić drugi u konduktora. Potem nie mogła ogarnąć aplikacji ubera. Mówię: "dobra, daj spokój, już niech będzie, wyjadę po nią samochodem".. a moje dziecko na to: "o nie, niech sobie radzi, co ona ma 70 lat, czy 19, że nie może telefonu ogarnąć? na politechnikę się właśnie dostała".. no i, po szczegółowych instrukcjach, sobie poradziła.. dotarła w nocy cała i zdrowa.. coś mi się wydaje, że Zośka ją tam nieźle wyćwiczy w tym Londynie :D

  • serce.justyna

    serce.justyna

    11 lipca 2019, 13:06

    Powodzenia dla córki na studiach i dla ciebie w postępowaniach wagowych