Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
36 godzina bez snu


Hej Vitalijki :)

Co za koszmarna noc za mną, nie zmrużyłam oka ani na minutę (szloch)(ziew) Tym samym mija właśnie 36 godzina bez snu. O dziwo dzień spędziłam aktywnie i na pełnych obrotach. Zrezygnowałam z leżenia w łóżku o godz. 6. Wstałam i trzasnęłam godzinny trening. Nie włączałam kompa, aby nie budzić męża, ale trening Natalii Gackiej znam już niemalże na pamięć :) Dodałam do niego parę innych ćwiczeń i zrobiłam dwa obwody, powtórzeń średnio 20-30 w każdej serii. Po porannym rozruchu przygotowałam sobie śniadanko i zaparzyłam pokrzywę. Zrobiłam w końcu tę zapiekankę z batata, cukinii i mozzarelli, zajadałam się nią na śniadanie i na obiad. Po śniadaniu wybrałam się z pieskiem na spacer - wpadło 4 km marszu. Wróciłam do domu, wypiłam kawkę, ogarnęłam się i pojechałam z koleżanką na zakupy. Udało mi się upolować kurtkę taką, o jakiej myślałam. Posłuży mi teraz, ale i po ciąży spokojnie ją założę, bo jest kroju oversize. W mieście trochę się nachodziłyśmy, ale o dziwo nie wróciłam do domu jakaś bardzo zmęczona. Korzystając z pięknej pogody przebrałam się w wygodniejszy strój i machnęłam kolejne 4 km marszu. Później zjadłam obiad, po obiedzie trochę posprzątałam i na koniec trzasnęłam jeszcze trening dla kobiet w ciąży z Gym Break (puchar) Sama się dziwię, że miałam na to wszystko siły. Po treningu zjadłam kolację, wypiłam mleko z miodem i czosnkiem, bo dalej męczy mnie katar i lekkie przeziębienie, przygotowałam pierś na jutro i pastę z tuńczyka do zapiekanek na sylwestrowy stół, a teraz piszę do Was. Zostało mi jeszcze jedno pranie do zebrania, a drugie do wywieszenia, kąpiel i mam nadzieję - słodki sen ;) Oby, bo jak powtórzy się rozrywka z dzisiejszej nocy to będzie kiepsko. 

W ogóle to odwaliłam dziś taką manianę w nocy, że woła to o pomstę do nieba!!! Ok. godz. trzeciej zgłodniałam, więc zeszłam do kuchni, chwyciłam "piętkę" od chleba i wróciłam do łóżka. Oczywiście było za mało. A że w pokoju miałam jedynie same słodkości to chwyciłam za czekoladkę Merci. Wiedziałam, że na jednaj się nie skończy i że nie zdołam oprzeć się pokusie, ale mimo to, zjadłam to nieszczęsne Merci. Bilans zakończył się bodajże na 9 sztukach, do tego wpadły jeszcze 3 paski gorzkiej czekolady z orzechami :<(szloch):x Pielgrzymując w tę i z powrotem po te czekoladki zrobiłam całe 57 kroków i spaliłam aż 1 kcal! Nie wiem, chyba powinnam czuć się rozgrzeszona (smiech)8)

***

Dzisiejsze menu (30.12.2017):

- zapiekanka z batata, cukinii i mozzarelli, 2 gotowane mini parówki z indyka

- kromka chleba razowego z dżemem z czarnej porzeczki, kromka chleba razowego z serem żółtym

- 4 slim wafle ryżowe

- rosół z makaronem, zapiekanka z batata, cukinii i mozzarelli

- 2 kromki chleba razowego z pastą z soczewicy, kromka chleba razowego z paprykarzem z warzyw

RAZEM (szacunkowo): 1774 kcal (B - 85 g, T - 61,6 g, W - 239,5 g)

Nie uwzględniłam mleka z miodem i czosnkiem.

Dzisiejsza aktywność (30.12.2017):

- trening na macie (rozgrzewka, trening właściwy, rozciąganie) 55 min.

- marsz 8 km (4 km / 42 min. i 4 km / 41 min.)

- trening dla kobiet w ciąży z Gym Break 35 min.

Według apki zrobiłam dziś 18572 kroki, co daje 12,06 km i 621 spalonych kcal.

***

Dziś mija 21 tydzień ciąży. Kupiłam w końcu baterię do wagi i mogłam zważyć się w domu. Będę co jakiś czas kontrolować. Po obiedzie moja waga pokazała 53,6 kg, czyli 3,6 kg więcej od pierwszej wizyty u ginekologa. Zważyłam się też na innej wadze i tamta pokazała 54 kg, czyli o 400 g więcej. Sprawdziłam z ciekawości w kalkulatorze wagi w ciąży jak to się ma z normami. Wpisałam w kalkulator, że wystartowałam z wagi 49 kg (nie wiem, nie ważyłam się, ale jest to minimalna waga, jaką mogłam na tamten czas mieć). W odniesieniu do wagi 49 kg w 21 tygodniu norma to 54,0 kg - 56,2 kg. Więc jestem na minimum normy lub nawet nieco poniżej. Zważę się jeszcze jutro na czczo i będę rozbić pomiary co tydzień.

***

Mam fotki zapiekanki, kurtki i brzuszka w 21 tc, ale nie chce mi się teraz wrzucać. Zrobię edit po kąpieli lub jutro rano. Sorki za błędy, jeśli jakieś się wkradły, ale ciężko mi się już myśli :PP

EDIT: są fotki :)

EDIT 2. Jest godz. 23:25, a ja nadal nie śpię (kreci) oj pewnie będzie jutro problem zwlec się z łóżka, a powinnam wstać przed ósmą, żeby wykonać w całości i na spokojnie jutrzejszy plan.

***

Trzymajcie się VitaLudki :* Wykorzystajcie ostatni dzień tego roku jak najlepiej. Ja ma grafik napięty i sporo planów, ale sama impreza sylwestrowa będzie raczej spokojna.

***

NEVER_LOSE_HOPE

  • Barbie_girl

    Barbie_girl

    30 grudnia 2017, 23:54

    Biedna Ty mam nadzieje ze to co teraz pisze przeczytasz rano i ze juz sobie spokojnie spisz .... Co do wagi super :) jestes bardzo aktywna osobka takze mnie twoja waga niska nie dziwi :) brzuszek superowy :):) za czekoladki Cie rozgrzeszkam wkoncu spalilas te 1kcl ;D:D buziaki