Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie chcę się więcej odchudzać... Moim celem jest, aby zdrowe odżywianie stało się moim nowym stylem życia...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33383
Komentarzy: 631
Założony: 28 sierpnia 2015
Ostatni wpis: 8 lipca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Never_Lose_Hope

kobieta, 36 lat, Gdzieś Tam

158 cm, 50.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lipca 2019 , Komentarze (4)

Hej Vitalijki 😉

Wracam po kilku miesiącach nieobecności. Codzienne obowiązki, praca i opieka nad synkiem pochłaniają większość mojego czasu. Staram się codziennie uszczypnąć z doby choć parę minut tylko dla siebie, ale bywa z tym ciężko. Regularne treningi niestety odeszły w ostatnim czasie w niepamięć, a z dietą - cóż, nie będę oszukiwać - chyba od zawsze mam problem. Niby jem zdrowo, ale co chwilę wpada coś ponad normę i efektów nie ma. Zawsze miałam słabą silną wolę haha :-) Nie no raz w ogólniaku tak się zawzięłam, że schudłam naprawdę sporo, dużo ćwiczyłam, mało jadłam i nabawiłam się przy tym zaburzeń odżywiania, więc chyba jednak wolę jak moja silna wola jest słaba 🤔😂 Teraz chciałam znów spróbować zawalczyć o siebie, ale tym razem dużo rozsądniej. Plan jest taki: 

1) popracować nad wzmocnieniem mięśni głębokich brzucha, bo po ciąży są one bardzo osłabione i nie spełniają swoich funkcji (mimo że minęło już 14 miesięcy), przez co brzuszek odstaje, a po obfitszym posiłku w ogóle wyskakuje zza paska, 

2) oprócz treningu CORE pracować nad wymodelowaniem sylwetki z naciskiem na pośladki, uda i ramiona, dobrze jakby wpadły 3 treningi w tygodniu - nie mam w planach zabijać wagi, bo ważę około 47-48 kg przy 158 cm wzrostu, więc całkiem niedużo,

3) pilnować posiłków!!! bo bez tego dwa powyższe punkty nie przyniosą oczekiwanych rezultatów - chyba muszę przeprosić się z Fitatu i wrócić do liczenia kcal, w dni treningowe limit wynosiłby 2000 kcal, a w nietreningowe 1800 kcal - zobaczę czy będę się najadać, jak coś to wprowadzę modyfikacje, 

4) woda - minimum 2 litry dziennie - to będzie mega wyczyn, bo z wodą mi ostatnio nie po drodze,

5) dbać o aktywność pozatreningową, co oznacza minimum 10 tysięcy kroków dziennie. 

To tak po krótce. Mam nadzieję, że plan wypali, że się w końcu ogarnę i udowodnię sobie, że potrafię działać nie tylko na pół gwizdka 😊 O ile czas pozwoli to z ćwiczeniami nie powinnam mieć problemów, bo to lubię, ale nad micha będę musiała solidnie popracować. Nie jestem ani zawodową fitneską ani tym  bardziej żadną sadystką, więc drobne grzeszki będę sobie wybaczać 😉 Oby tylko nie zdarzały się zbyt często. 

Wpadnę za jakiś czas z raportem. Postaram się też w najbliższym czasie przygotować krótką notkę o roli mieśni głębokich brzucha i propozycje ćwiczeń wzmacniających te partie ciała. Może oprócz mnie również któraś z Was skorzysta 😊 

***

Trzymajcie się ciepło 😉

NEVER_LOSE_HOPE

14 marca 2019 , Komentarze (6)

Hej Vitalijki :)

Sporo czasu upłynęło od mojego ostatniego wpisu. Ciężko wygospodarować mi czas na regularne pisanie, ale podczytuję Was z ukrycia i gorąco kibicuję ;)

U mnie bez większych zmian i zawirowań, ale to dobrze, bo nic złego się dzieje. Synuś rośnie zdrowo, daje nam każdego dnia mnóstwo radości i uczy doceniać najdrobniejsze szczegóły <3

Ja wróciłam już do pracy, na razie na pół etatu. Radzimy sobie z rozstanie dobrze, zważywszy, że jeszcze KP. Dziś mam wolne i znów poczułam jak przyjemnie jest spędzić tyle czasu z synkiem. Ale nie żałuję niczego, taką podjęłam decyzję i biorę na klatę zarówno plusy, jak i minusy. 

Waga wróciła już do stanu sprzed ciąży i oscyluje w granicach 47-48 kg, czasami nawet mniej. Czuję się że sobą dobrze, ale wiadomo jak jest, apetyt rośnie w miarę jedzenia ;) Nie mam zamiaru więcej chudnać, ale chętnie wyrzeźbiłabym tu i ówdzie co nieco (cwaniak) 

Co do aktywności to od grudnia ur. dwa razy w tygodniu jeżdżę na takie grupowe zajęcia, za każdym razem treningi są inne, raz mamy tzw. stacje, czyli trening obwodowy, innym razem ćwiczenia z taśma na ramiona, barki, plecy, a jeszcze innym trening interwałowy. Fajna sprawa. Wykupiłam też karnet na siłownię, ale tu niestety nie ma już takiej regularności. W miarę możliwości staram się też ćwiczyć w domu, głównie z gumami mini band. Ale przy moim małym bąblu trening w domu to ostatnio rzadkość, zwlaszcza teraz jak wróciłam do pracy i tego czasu jest znacznie mniej. 

Niezmiennie każdego dnia staram się zrobić 10 tysięcy kroków, ale to już bardziej dla zdrowia niż dla smukłej figury. 

Jedzeniowo różnie, raz lepiej, raz gorzej. Gubi mnie brak wody i podjadanie. Z wodą szczególnie mam problem, jakoś mi nie idzie, w przeciwieństwie do kawy hehe 8) 

Dziś już kończę, ale postaram się być bardziej aktywna na Vitalii. 

Pozdrawiam cieplutko

14 lipca 2018 , Komentarze (4)

Hej Vitalijki ;)

Dziś na szybko, bo w sumie nie mam za bardzo o czym pisać. Waga wczoraj 52,1 kg, a dziś 52,5 kg. Sporo węgli u mnie ostatnio, znaczna ich cześć ze słodkości, więc w sumie nie ma co się dziwić. Do tego dziś w nocy podjadłam parę sucharów, więc widać to wszystko na wadze. Ale nie przejmujemy się i lecimy dalej. Jak na mnie to i tak piątek całkiem przyzwoity :p

Menu z czwartku:

- kawa z mlekiem, muffinka

— jajecznica z szynka z indyka, bułka, ogórek 

- kawa z mlekiem, pasek czekolady gorzkiej

- naleśnik z serem

- ziemniaki, skrzydełka pieczone, mizeria

- płatki owsiane, żurawina, wiórki Kokosowe, jogurt naturalny

- bułka z szynką i pomidorem, kabanosy

Aktywnosc znikoma - jedynie 5 km spaceru z synkiem. 

Menu z piatku:

- kawa z mlekiem, baton z daktyli i orzechów 

- bułka z twarogiem

- kawa z mlekiem, muezynek, pasek milki oreo

- makaron z soczewicy, sos pomidorowy z kielbaską

- kanapki z serem, ogorek

- jogurt naturalny, garść mieszanki studenckiej, wiórki kokosowe

Dzisiejszej nocy z podjadania 3 suchary, a poprzedniej - pasek czekolady mlecznej. 

W ramach aktywności wczoraj jedynie 2 km spacer z synkiem. 

Przyjemnego weekendu :*

***

NEVER_LOSE_HOPE

12 lipca 2018 , Komentarze (8)

Hej Vitalijki :)

Przed nami weekend. Dla mnie duży sprawdzian z samodyscypliny. Póki co trzymam się dzielnie i widzę fajne efekty. Dziś na wadze 52,1 kg, czyli cały kilogram mniej niż wczoraj, a same zaraz się przekonacie, że zjadłam sporo 8):p

Aktywność wczoraj niewielka, bo jedynie 4 km spacer z synkiem. Miałam chrapkę na rower, ale po obiedzie mieliśmy gości, dziś też nie wypaliło. Liczę, że jutro uda mi się wyrwać na krótką przejażdżkę :) 

Menu:

- kawa z mlekiem, muffinki x 2

- omleciki owsiane (3 z melasą karobową i wiorkami kokosowymi, reszta bez) 

- 2 kromki chleba tostowego z szynką i serem, ogórek 

- kartacze, surówka z kapusty

- pół grzanki tostowej z szynka i serem

- placki z cukinii

Dziś tak się ucieszyłam z tego spadku, że zaczęłam przymierzać kiecki ;) Sporo mankamentów jest do poprawy, ale zamieściłam się w przedciążowe kreacje. Oto jedna z nich:

Pomyślałam, że może na chrzciny się nada, ale nie wiem czy w razie co dam radę w niej karmić, więc to jeszcze temat otwarty.

A tak na marginesie to nie umiem robić fotek w lustrze, bo jakieś takie dziwne, niekorzystne mi wychodzą :-P 

Miłego wieczoru :*

***

NEVER_LOSE_HOPE

11 lipca 2018 , Komentarze (6)

Hej Vitalijki :)

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu mogę pochwalić się moją małą wygraną 8) Otóż wczorajszy dzień trzymałam ładnie dietkę i zrobiłam fajny trening. Waga dziś 53,1 kg, czyli mały spadeczek jest. Porobiłam nawet fotki. 

Menu: 

- 2 kanapki, dżemem wiśniowym, kawa z mlekiem

- 3 kanapki z szynką z indyka i serem, ogórki

- muffinka, kawa z mlekiem

- ziemniaki, 2 jajka sadzone, mizeria

- płatki owsiane, wiórki kokosowe, żurawina suszona, jogurt naturalny

- jajecznica z szynką z indyka, chleb, ogórki. 

W ramach aktywności zaliczyłam 6 km spacer z synkiem, a na deser wybrałam się na rower - 15 km :) 

Dziś też całkiem fajny dzień :) 

Spokojnej nocki :*

PS. A propos nocki to dzisiejszej nocy mój synek wstał tylko raz do cyca - jak miło :) 

***

NEVER_LOSE_HOPE

10 lipca 2018 , Komentarze (11)

Hej Vitalijki ;)

No i wystartowałam wczoraj w wyscigu o lepszą formę ;) I co?? Odpadłam w przedbiegach ;)(szloch) Pierwszy dzień, a ja już dałam ciała... Ehhh, tak to ja efektów szybko nie zobaczę. Chociaż nie, zobaczę, owszem, ale odwrotne niż zamierzyłam. Przed 22 synek w końcu zasnął, a ja co? Zamiast też kłaść się spać to urządziłam sobie ucztę. A co, hulaj duszo, piekła nie ma ]:> Tym oto sposobem dziś na wadze zobaczyłam 53,5 kg.

Nie zrozumcie mnie źle, nie żalę sie i nie szukam pocieszenia. Nie ma co się oszukiwać, samo nic się nie wydarzy i jeżeli chcę widzieć fajne efekty to muszę na nie zapracować. Koniec kropka. 

Także dziś kolejny raz wstaję z kolan i idę po swoje. Nie czuję się z sobą źle, jestem szczęśliwa, ale chcę zawalczyć o lepszą formę i przede wszystkim o zdrowie. 

I owszem, jak widać miewam kompulsy, ale odkąd mam synka to po takim obżarstwie nie budzę się następnego dnia zdołowana i z niechęcią do siebie. Budzę się uśmiechnięta i pomimo kolejnego potknięcia mam ochotę wstać i walczyć dalej. 

Dziękuję Ci SYNKU za tę moc <3

A tak w ogóle to dziś moje maleństwo skończyło 2 miesiące... Kiedy to zleciało? 

OK, także dziś się ogarniam i jutro zdam relację jak mi poszło. 

Miłego dnia (zakochany) Korzystajmy z niego na maksa.

***

NEVER_LOSE_HOPE

9 lipca 2018 , Komentarze (6)

Hej Vitalijki :)

Mamy poniedziałek, nowy tydzień, nowe możliwości.. Bla, bla, bla.. :PP 

Znów zaczynam swoją walkę, jak co poniedziałek... Zapału wystarcza mi do czwartku, zaś od piatku nadrabiam to, co udało mi się zgubić... I tak w koło... Zaczyna mnie to irytować, bo takim sposobem tkwię w tym samym miejscu, a wręcz się cofam, zamiast iść do przodu. Już miałam piękne 52 kg w piątek, , a dziś znowu na liczniku 52,6 kg. No i jak tu się nie wkurzyć? No jak? 

Z pozytywniejszych rzeczy - byłam na rowerze dwa razy :) Znów poczułam tę wolność i wiatr we włosach :) Cudowne uczucie. Pierwszym razem udało mi się przejechać jedynie 6 km, bo po 10 minutach od mojego wyjscia synek tak się rozżalił, że ciężko było go uspokoić, więc mama musiała szybko wracać do domu. Zaś drugim razem dystans był już odrobinę dłuższy, zrobiłam 11 km. Szału nie ma, ale nie chcę się jeszcze zbyt mocno forsować. Wolę wolniej, ale bezpieczniej wracać do formy. Zwłaszcza, że mięsień brzucha nie zszedł mi się jeszcze do końca, więc na mocniejsze treningi muszę troszkę poczekać. 

Z energią dziś u mnie słabo.. Nie czuję kolejnego zrywu, ale postaram się w końcu ogarnąć i wytrwać jak najdłużej. 

Za miesiąc będziemy chrzcić synka. To dodatkowa motywacja do działania, by wyglądać i czuć się  w tym dniu dobrze :) 

Miłego i aktywnego dnia :) 

***

NEVER _LOSE_HOPE

5 lipca 2018 , Komentarze (8)

Hej Vitalijki ;)

No i stało się... Kawałek ciasta wylądował dzisiejszej nocy w moim żołądku... Na szczęście na nic więcej się nie skusiłam i waga okazała się dziś dość łaskawa, bo nie odnotowałam wzrostu. Na liczniku 52,5 kg, czyli bez zmian. 

Wczoraj wieczorem tatuś zabrał synka na spacer, a ja wybrałam się na marsz. Wpadło 5 km w średnim tempie 9,34 min. / km. To zdecydowanie nie był mój dzień, nie szło mi się lekko. Zdecydowanie lepiej maszeruje mi się do obiadu, jednak wieczorem nie mam już tylu sił. Ale mimo wszystko fajnie było od erwac się na chwilę od codziennych obowiązków. Tęsknię strasznie za rowerem, mam zamiar przejechać się na próbę parę km, żeby sprawdzić czy moje ciało jest już gotowe na ten rodzaj aktywności.

Poranna kawka i ciasto już za mną. Synek zasnął, a ja zamiast wziąć się za ogarnięcie domu siedzę z telefonem w dłoni i piszę do Was :) Lenia dziś mam :-P Ale nie ma taryfy ulgowe, biorę się za obowiązki, a później zajrzę, co u Was :) 

Miłego dnia :)

***

NEVER_LOSE_HOPE

4 lipca 2018 , Komentarze (10)

Hej Vitalijki ;)

W końcu wyszło słońce, jak miło. Przez ostatnie trzy dni tak u nas wiało i padało, że nie ruszaliśmy się z domu. Dziś wreszcie będzie można wyjść na spacer ;)(slonce)

Zostawiłam dziś synka z dziadkiem, a sama udałam się do fryzjera. Moje włosy domagał się już podcięcia. Końcówki były tak zniszczone, że aż wstyd. Skrócilam włosy o jakieś 10 cm i tym sposobem mam już swój naturalny kolor na całości. Włosy są odświeżone, fryzura odmieniona - same plusy :p

Waga dziś była dla mnie łaskawa, znów troszkę spadło ;) Obecnie na liczniku 52,5 kg. Do najniższej wagi po ciąży brakuje jeszcze 1,1 kg, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Trzecią noc nie podjadam i są efekty, a uwierzcie mi, że przez dzień zjadłam naprawdę dużo 8) Wczoraj np. zjadłam 2 kawałki sernika na zimno i 1 kawałek murzynka, a waga mimo to spada. Dziś też wpadł już do porannej kawy kawałek sernika, do drugiej kawy też będzie jakieś ciacho :D Także cieszę się, bo wcale nie muszę się głodzić, aby widzieć efekty ;) Muszę jedynie kontrolować nocne jedzenie, do tego trochę aktywności i póki co to wystarczy.

Tak się prezentowałam parę dni temu. Na fotce brzuch wygląda całkiem ok, jednak na żywo pozostawia sporo do życzenia. Ale mam przynajmniej o co walczyć 8)

Miłego dnia Wam życzę :) 

***

NEVER_LOSE_HOPE

3 lipca 2018 , Komentarze (6)

Hej Vitalijki ;)

Witam Was w ten deszczowy dzień. Synuś śpi, a ja korzystając ze sposobności postanowiłam napisać do Was parę słów. 

W czwartek minie 8 tygodni od porodu. Moje zmagania z wagą ostatnio strasznie kuleją, zamiast chudnać dorobiłam się dwóch i pół dodatkowych kilogramów :<(szloch)

 Najniższą wagą jaką zobaczyłam po porodzie było 51,4 kg. Dziś szklana pokazała 52,9 kg, a jeszcze dwa dni temu było 53,9 kg. 

Wszystkiemu winne jest nocne jedzenie. Wstając do karmienia musiałam coś zjeść, tłumacząc się brakiem sił.. Ehh.. Ale koniec z tym. Od dwóch nocy zaprzestałam spacerów do lodówki i dzięki temu 1 kg poszedł w zapomnienie. Walczę o kolejne ;)

Aktywność fizyczna jako taka jest. W miarę możliwości robię 2 zestaw programu rehabilitacyjnego POŁÓG Angeliki Pióro. O ile pogoda i moi chłopcy mi pozwolą, uskuteczniam marsze. Ostatnio zaczęłam też dodawać krótkie treningi cardio plus jakieś przysiady, odwodzenia nóg, wyroki. Jednak wszystko bardzo powoli i w miarę możliwości. 

A tak poza tym to wszystko w jak najlepszym porządku. Cieszymy się sobą i nowym domkiem <3 

Trzymajcie się cieplutko (pa)

***

NEVER_LOSE_HOPE