wiecie....myslalam, ze juz na miescie dobrze dietetycznie zjesc nie mozna i sie pomylilam...Bylam dzis w Rzeszowie , w galerii byla taka nowa restauracyjka z fajanym jedzeniem...nie wazne co sie bierze...wszystko kosztuje 3 z groszami za 100 gr...nalozylam sobie lyzke kaszy jaglanej....pomidorki , i 2 rodzaje salatek, w tym jedna z feta a druga to juz nawet nie wiem z czym....w kazdym bardz razie przewaga zieleniny...takie dosc to diettetyczne...syn wzial frytki ,i zaplacilam za 2 osoby 13 zl....ja zladlam to coi chcialam i on tez...byly tez jakies miesa..ale chcialam lekko...poza tym w moje salatce byl ser feta..wiec cos tresciwego tez bylo....ale super, bede tam zagladac..fajne jedzonko...zupa dnia kosztuje cos okolo 3.7 tez tanio...mniam...po co zapychac sie na wyjezdzie bulkami lub fast foofami jak mozna cos porzadnego zjesc..cieszy mnie tez to, ze kasza byla...szkoda , ze foci nie strzelilam...:D ale zeby nie bylo za fajnie..to musialam pozniej u tesciowej zjesc kilka pierogow ruskich...bo tyle sie napracowala...ze trzeba bylo sprobowac, a pyszne robi...ale w sumie po przejsciu dzis 4-5 km na piechote to chyba mi bardzo nie zaszkodza...:D teraz pozostalo ogarnac dom kolkiem zakrecic...:D i woda woda woda...nadrobie braki , bo duzo wypocilam dzis...