A jednak się da :) Wczoraj wieczorem zamiast przekąski przed kolacją zjadłam mały deserek mleczny mojej córci, ale nie dlatego, że nie mogłam wytrzymać, tylko dlatego, że chciałam zjeść coś "bo mogę i sobie na to pozwalam" ... świetne uczucie. Jak mi to smakowało - 150 kcal. Aha.. mam w domu krówki, te z weekendu, nie do wiary, że w ogóle mnie to nie obchodzi:) Schudłam niewiele, ale już czuję się inaczej, lżej - to niesamowite:) Wczoraj zrobiłam pomiary i mam mniej tu i ówdzie, spodnie są luźniejsze, a w czwartek ważenie. Nie chodzę głodna!! Dość o jedzeniu i odchudzaniu. Muszę zrobić zakupy na ślub i wesele, nie mam się w co ubrać - jak zwykle.
viridian
7 października 2008, 08:35i życzę poprawiania go z dnia na dzień, aż przestanie być wyczynem, a stanie sie stylem życia :) Ja po jakimś czasie zwyczajnie przestałam mieć ochotę na słodycze. A ostatnio mogę zjeść jeden kawałek ciasta i nie sięgnąć po drugi. Wspaniałe uczucie :) Gratuluje i pozdrawiam :)