Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poniedziałek 6.10.


Hej:) Weekend minął bez szaleństw kulinarnych - trzymałam się diety trochę ją modyfikując. Nie uległam pokusie sernika i drożdzówek i krówek, które przyniósł mój mąż do domu (jak on mnie wspiera :))). Na obiad gotowane mięsko, kasza, surówki itp. Jakoś leci... i nawet nie sprawia mi to większej trudności. Obawiam się jednak, że kryzys może przyjść. Dzisiaj rano musli z mlekiem, na II śniadanie 4 kromki chrupkiego z twarożkiem i polędwicą z indyka, na obiad pomidorowa, przekąski: jabłko, kiwi, sałatka grecka, kolacja: kromeczka z warzywami (ogórek pomidor papryka). Samochód już częściowo naprawiony - częściowo, bo na solidniejszą naprawę musimy go zostawić na dłużej u mechanika. Zachodzę w głowę jak można być taką gapą :) Zabieram się za pracę, mam nadzieję, że poniedziałek będzie mimo wszystko miły :) Pozdrawiam i życzę fajnego dnia.