Dziś po podróży poślubnej wróciła koleżanka....przyniosła górę ciasta, a na dodatek wszystko stoi koło mnie i pachnie tak, że można oszaleć. Za 1,5 h wychodzę z biura, wtedy się okaże czy wytrzymam. Skoro wytrzymałam od 8 ... to może :) Najgorsze jednak jeszcze przede mną, bo popołudniu idę na ślub. Miałam sobie dzisiaj dać odpust, ale nie ma co się nastawiać w jedną, czy w drugą stronę. Zdam sprawę jutro jak było:)
Dzisiejsze menu: 6:30 - płatki kukurydziane z mlekiem
10:00 dwie chrupkie kanapki z twarożkiem (wiem, że jestem mono-menu-yczna, ale bardzo mi to smakuje)
Slub o 14... należałoby coś zjesć jeszcze przed tym, bo potem rzucę się na żarcie... pomyślę.
Obiad: ?????
Kolacja: ??????
mamablizniaczek
20 października 2008, 08:24piszesz o smacznym ciescie az ma sie ochote na nie rzucic no ale wracamy do pionu my sie odchudzamy!!!!!!
Rosiczka85
19 października 2008, 15:43oj ja też mam ochote na jakieś pyszne ciastko, najlepiej czekoladowe hehe :)