Staram się robić to co do tej pory i udaje się. Spadam na wadze po troszku, ale spadam. Jeszcze ciut i będzie naprawde super.
Smutny miałam wczoraj dzień, tyle nieżyczliwości mnie spotkało w pracy, a w nocy moja córka źle się czuła. Ona jest najważniejsza i żadne "pipy" z pracy nie zepsują mi radości jaką mam z moich dzieciaczków. Obiecałam sobie, że będę się cieszyć tym, co mam, a resztę zlewać sikiem prostym. Moim najważniejszym celem od dziś jest "olewać pipy". Przepraszam jeśli kogoś uraził mój język.
Życzę miłego dnia Wszystkim :) pipom też :)
ZETORYNKA
15 stycznia 2009, 08:33hehe podoba mi sie twoja postaw he oby tak dalej a te twoje kilogramy też jakoś szybko zleciały:)
ikebano
15 stycznia 2009, 07:49gratuluje sukcesu:)świetnie Ci idzie:)a "pipami" się nie przejmuj!szkoda nerwów:)spokojnego dzionka:*
kerstin05
14 stycznia 2009, 20:08a to cholery! masz racje olewaj je, sa wazniejsze sprawy niz przejmowanie sie pindami z pracy. i gratuluje nowej ekstra wagi! zazdroszcze ci kochana ale do tej wasy sie za chiny ludowe nie przekonam. a szkoda.
Budak
14 stycznia 2009, 13:01Powiem tak "pipy" a wszedzie - niestety/.To taki gatunek trudny do wypleniena i mnozy sie szybko. Masz racje olej je - "pipy olane" sa bardzo nizadowolone z tego faktu. A poza tym "ludzie przychodza i ludzie odchodza" - "pipy" i "pindy" tez. Milego dnia:)))